Przejdź do głównej zawartości

Grey - czyli jak napisać książkę i zostać milionerem

                Już kiedyś pisałam Wam o 50 twarzach Greya. O modzie na tą książkę. O modzie na erotykę, na milionerów przed trzydziestką. Mija wiele czasu od momentu, w którym czytałam część pierwszą. Teraz jestem pod koniec drugiej i nim zakończę tę notatkę (pisaną w odstępach czasu) pewnie będę i po lekturze części 3!



                Część druga różni się tym od pierwszej, że mniej jest scen erotycznych, więcej dziecinnego romansu, więcej psychodelicznych problemów Greya oraz mniej durnych uwag Anastasi. O czym teraz jest? Ana zrywa z Christianem w tomie pierwszym. W drugim startujemy od momentu, w którym mija tydzień (czy coś koło tego) i w końcu Ana spotyka Christiana (swojego Szarego-no wtf??) i znowu się skumali. Czyli mamy streszczenie początku książki! A im dalej w lasy tym tylko humor lepszy! Erotyka? Nie wiem, w którym miejscu! Grey zaczyna być "grzecznym chłopcem". Zmienia się niemalże nie do poznania, ale! Ale wciąż dręczą go koszmary z przeszłości. I Ana, jak na dobrą dusze przystało, próbuje mu pomóc, sypia z  nim i zaczyna spełniać "perwersyjne" zachcianki.
               Jak dla mnie perwersji w tej książce nie ma. Są za to durne sytuacje i jeszcze głupsze rozwiązania. Książka przewidywalna aż do bólu. Jednak trzeba oddać E.L. James sprawiedliwość - jako komedia i odstresowywacz działa idealnie! Oczywiście, są plany powstania filmu Ciemniejsza strona Greya! Chyba, wiecie, wypadłam z obiegu po premierze 50... I film mi się nie podobał. Ale o tym może innym razem.



               Trzecia część zaczyna się... w półtorej miesiąca lub coś koło tego po zakończeniu dwójki. Ana i Christian wzięli ślub i są na miesiącu miodowym w Europie. Co parę stron mamy retrospekcje, co się działo, jak wyglądał ślub, zaręczyny etc. Plusem jest to, że w trójce jest więcej erotyki. I troszeczkę poprawia się jakoś pisania E.L. Ale nie wiele. Wciąż mamy infantylne sytuacje, które zamiast...no nie wiem, wzruszyć, bawią. No i heloł! Ana zostaje w wieku 22 lat redaktor naczelną! Jak ja bym chciała nie mieć trzydziestki, ale zrobić karierę! Szkoda, że w realnym życiu tak się nie dzieje... Ah! No i w końcu państwo Greyowie dorobią się dziecka! Ale, ale! Żeby nie było, że tylko piep... ekhem, sypiają ze sobą, to muszę napomknąć o dość nieoczekiwanej intrydze! Ale by dowiedzieć się, o co biega, proponuję przeczytać książę! xD Ah, no i napomknę, że Christian prawie całkiem zmienia się - owszem, wciąż jest zaborczy, kontrolujący itepe, ale też zakochany na zabój, słodki i uroczy (zdaża mu się!).
                 Podsumowując - Grey sprawdza się jako rozweselacz i przerywnik w codziennej monotonni. Polecam na gorsze dni i chandrę! Tylko-uwaga!- nie kupujcie. To zmarnowane pieniądze. W każdej bibliotece można to pożyczyć xD

***
               Trzeba przyznać, że E.L. James to geniusz. No bo jak można napisać słodką, cukierkową trylogię (w sumie to i 4 część już powstała!) o...niczym? Bo w istocie o tym jest - o niczym. Cały czas coś dzieje, ale nie bardzo wiadomo co i dlaczego. No i ta łatka erotyki... Podejrzewam, że E.L. James zwyczajnie spełniła swoje fantazje erotyczne, przenosząc je na papier. Nie można jej za to winić. Każdy, kto pisze pamiętnik robi przecież coś podobnego - przenosi uczucia na papier. Tylko, że nie każdy wydaje swój pamiętnik. Ja bym swojego nie wydała. To zbyt osobista sprawa. 
              No i  słowo o bestsellerach. Czytałam Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller. Zbiór praktycznych porad dla początkujących i nie tylko pisarzy. Poleciłabym tę książkę każdemu, kto ma zamiar pisać.  Niby nic nowego nie wniosła (przynajmniej mi) do mojego warsztatu pisarskiego, ale pozwoliła mi uwierzyć, że pisanie to nie tylko świetna zabawa, ale też najzwyczajniej w świecie praca, z której można wyżyć. No i sprawiła, że na literaturę patrzę nie tylko okiem czytelnika, ale też rzemieślnika. Ale czemu o tym mówię? Otóż właśnie tak spojrzałam na serię o Greyu. Zebrałam na części pierwsze i spróbowałam zrozumieć mechanizm, który sprawił, że seria odniosła  taki sukces. I prawdę mówiąc - mogę spokojnie powiedzieć, jak nie pisać książek, a E.L. James zrobiła to doskonale - pokazała w jaki sposób nie konstruować fabuły, nie robić opisów, etc. Zaczynam podejrzewać, że jedyna przyczyna dla jakiej 50 twarzy Greya zrobiło karierę to właśnie rodzaj, do jakiego go zakwalifikowano - erotyka. I fart. E.L. James po prostu wstrzeliła się  w niż na rynku i odpowiedziała na zapotrzebowanie. Czyli co? Fuks. Szczęście. I ile to po premierze Greya już minęło? Dwa lata? Trzy? Nie mam pojęcia szczerze mówiąc! W każdym bądź razie gwiazda świecąca nad E.L. James zgasła. Obawiam się bezpowrotnie.

***
            Mamy długi weekend. Rodzice wpadają do Lublina z inspekcją (a tak poważnie to w odwiedziny) i musiałam jak wariat sprzątać całe mieszkanie. Obecnie wszystko się świeci, a z podłogi można nawet jeść! xD To wyczyn (jak na mnie), bo jestem bałaganiarą xD 
           Miłego weekendu! 
           K.L.

Komentarze

  1. Ble. Pozasinaliśmy na tym filmie. Książka też nudna była. Nuta ją zmordowała a ja wybierałem tylko "lepsze" fragmenty. Ja to mam prażenie, że autorka w łóżku to tylko z facetem bywała w snach. Jest to tak głupie że aż smutne. I tylko małolaty i podstawówka ma "źródło inspiracji". Co do erotyzmu jeszcze - chyba u nas jest go więcej nawet :D Więc raczej na prawdę nie warto się tym gniotem interesować.. :D


    Pozdrówka Kiran!

    OdpowiedzUsuń
  2. bałaganiaro przybij piątkę bałaganiary! xD
    Powiem ci, że dla mnie ta książka nie była rozrywką. przeczytałam 200 stron pierwszej części i odpadłam, bo mialam nadzieje, na jakąś fabułe. Ale jej nie było. xDA fim obejrzałam w 10 minut :D od początku do końca. Wyczyn nie? :D
    Podzielam twoje zdanie, że autorka jest pod tym względem geniuszem.
    Btw, moje siostry cioteczne, ktore są juz mamuśkami zachwycały się tą książką, a głównie wątkami erotycznymi. Wydaje mi się, ze te książki są dla nich. Aby mogły przeżyć ten romans razem z Anastazją i oderwać się od codziennego życia (tak na przykład, ostatnio jednej syn chciał specjalnie pierdnąć, i walnął takiego bąka, że się zesrał, także piorąc brudne gacie 8latka wydaje mi się że chwilami marzyła by być 21letnią anastazją, a nie prać gacie. xDDD)
    Mam tu u ciebie zaległości, ale nadrobie je po sesji. :< Mam teraz okropny zapieprz.

    A co do komentarza u mnie, nie będe ci już spamić na czarownicy, powiem, że ja np chciałam uśmiercić Rosalyn na końcu. Na samym końcu to jest okej, ta w ostanim, przed ostatnim rozdziale max, ale nie kiedy jeszcze do konca troche zostało :D
    Nie ważne skąd się wziął pomysł, ale obie postacie wyszły świetnie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

10 dram, które mnie urzekły...

        ... i które obejrzałam w tym roku xD         Nigdy wczesniej nie brałam się za dramy. Tak jakoś...uznałam, że mangi są najlepsze i nie ma sensu zawracać sobie du*y najpewniej beznadziejnymi próbami ekranizacji... Myślałam: "To będzie tak jak z książkami! Ekranizacje są beznadziejne!" (przynajmniej w większości). No i powód numer dwa: dostęp do neta. Z tym to bywało ciężko... Jak się ma młodszych braci i jeden komp na 3 osoby...          Ale co tam! Dorobiłam się własnego lapka, podłączyłam do sieci... I odkryłam, że dramy nie są jednak aż takie złe! Nauczyłam się nie patrzeć na mangi, które czytałam, a które trafiły na ekran. Poza tym- zainteresowały mnie też dramy nie kręcone na podstawie mang... No i coś co mnie bawi do teraz- Koreańczycy i Japończycy robiący te same dramy, z tą samą lub zbliżoną fabułą... Przykład?  You're Beautiful. Znane też (w Korei) jako Minamysinyeoeo lub (w Japonii) jako Ikemen desu ne.  Tajwańska wersja też powstała =) Czy tylko mnie t

Pamiętniki Wampirów, a Pamiętniki Wampirów...

            ... czyli między książką a serialem.                       Z nudów zaczęłam czytać Pamiętniki  Wampirów.  I byłam zszokowana tym jak bardzo książka różni się od filmu! Lecz zanim przejdę do tematu moich dzisiejszych rozważań, uprzedzę, że cały wpis może zawierać spojler dotyczący zarówno Pamiętników... ,  jak i innych przykładowych filmów/ serialów i książek.            Tak więc czytacie na własną odpowiedzialność!            Może nie jestem na czasie- w końcu słynna era wampirów  przeminęła i teraz mamy zupełnie inne czasy, zupełnie inne prądy w popkulturze i... ogólnie, jest zupełnie inaczej, niż wtedy gdy to ja byłam nastolatką! Wiem, brzmi to nieco chaotycznie, ale! W końcu dotrę do sedna sprawy.            Więc zaczynajmy!            Różnice:            -Elena w książce jest blondynką, nie brunetką jak w serialu            -Elena ma czteroletnią siostrę, nie brata            -Bonnie jest ruda            -Elena ma dwie przyjaciółki: Meredith i Bonnie.

Wycieczka na Śląsk... Czyli Dzierżysław 2013!

         Witam, witam!           W związku z tym, że nie mam w ogóle weny na pisanie, zamieszczam mały wycinek mojego życia... Tzn. praktyk studenckich. Archeologicznych praktyk studenckich. A jeszcze ściślej: praktyk powierzchniowych, zwanych potocznie "powierzchniówkami".          Jak podaje pewna bardzo mądra książka pani Doroty Ławeckiej pt. "Wstęp do archeologii" (którą na pierwszym roku wryłam na pamięć do egzaminu xd) Badania powierzchniowe  są obecnie najczęściej stosowaną metodą prospekcji archeologicznej. Polegają one na dokładnej penetracji wyznaczonego terenu w poszukiwaniu śladów działalności człowieka w przeszłości. (Rozdział 2.1, str. 42, Warszawa 2011, z zbioru własnego) No, to tyle teorii! Wiem z doświadczenia, że to nic nikomu nie mówi!      W jednym rzędzie, tyralierą ustawiają się archeolodzy (tudzież- studenci) i idą przed siebie, aż do końca pola (który to koniec może być i za 5 kilometrów). Co robią w międzyczasie? Aaa... gapią się pod