Przejdź do głównej zawartości

Helena

         



            Parys był przystojnym młodzieńcem, któremu zawsze sprzyjali bogowie. Widziała go na tym przyjęciu, widziała uśmiechniętego, ciemnowłosego mężczyznę. I tak bardzo go pragnęła! Ale niestety, jej mąż siedział obok, pilnując jej niczym jastrząb. A przynajmniej tak jej się wydawało. Mogła sypiać z kim chciała, pod warunkiem, że zachowała dyskrecję. I nikt niczego nie mógł zauważyć. Zwłaszcza jej mąż! Życie było takie... nudne. A jej pan... Menelaos! Ten stary dureń! Jakże go nie znosiła! A jego brata? Agamemnon był mściwym, żądnym władzy sukinsynem!
           Jak mogła się uwolnić od tego durnia? I jego strasznego brata? Parys, książę trojański, był idealnym kandydatem do tej misji! Znany ze swych podbojów miłosnych, zwodził kobiety z równą łatwością, z jaką syreny ściągały rybaków na skały! Helena nie miała złudzeń-lepszy byłby jego brat, Waleczny i dzielny Hektor o wiele lepiej pasował by do jej wyobrażeń... Ale Hektory był wierny żonie. Helena nie umiała tego pojąć!
            Tego wieczoru Menelaos znowu ją upokorzył. Rozkazał jej wyjść nago do gości i postawił na stole. A mężczyźni krążyli wokół stołu i szturchali się, patrząc na nią. Gdy w końcu ten pokaz dobiegł końca, Helena pobiegła na mury. Była wściekła. Jak on mógł? Jak śmiał?! Była królową! Chciała skoczyć w morską toń, zakończyć to straszne życie! Pal licho Parysa, Hektora i wolność! Jeśli będzie należeć do jakiegoś mężczyzny, znowu zrobią z niej dziwkę!
             Wściekłym gestem starła łzy z policzków. Podciągnęła się na rękach i zerknęła w dół. Nie przeżyje skoku. Nie było takiej możliwości. Zacisnęła usta, a potem odetchnęła głęboko i zamknęła oczy. I zrobiła krok w przód.
              Nagle ktoś ją chwycił! Szarpnęła się i krzyknęła, a silna dłoń zasłoniła jej usta.
              -Co ty wyprawiasz, pani? - głos księcia Parysa pełen był przerażenia. Helena pierwszy raz widziała go z tak bliska. Był... doskonały. Tak cudowny, tak piękny...
              -Czy potrafiłbyś żyć tak jak ja?-zapytała z gniewem.-Czy umiałbyś znieść tyle upokorzenia?
              -Nie wiem, pani. Ale chyba masz powód by żyć - postawił ją ostrożnie, ale nie puszczał. Helena pomyślała, że to naprawdę przyjemne... Ktoś się o nią troszczył. Nawet jeśli był to ten piękny młodzik!
              -Takie życie nie jest życiem - odparła. -Codziennie wstaję, jem śniadanie, kąpię się w morzu, ale... nie ma w tym iskry. Jestem tylko duchem. Zjawą.
              -Jesteś piękną zjawą, moja pani. Ten świat poniósłby wielką stratę, gdybyś umarła-możliwe, że Parys chciał ją pocieszyć, ale komplement tylko ją zezłościł.
              -Całe życie słyszę te słowa. Piękna. Najpiękniejsza. I przez tę urodę zostałam żoną tego łotra!-uniosła podbródek. Menelaos zawsze tłumił jej buntowniczą naturę, upokarzając ją kiedy tylko mógł. Za to Helena nie oddała mu się z własnej woli. Ani razu od ich nocy poślubnej. Tamtego dnia była głupia i naiwna, wierzyła w komplementy i w swoje szczęście. Małżeństwo sprowadziło na nią koszmar. Jedyną osobą, która traktowała ją z przyjaźnią była żona Agamemnona, Klitajmestra. O ironio, właśnie ona!
               -Moja pani... Odejdź ze mną! Wyjedź ze mną!-szepnął młodzieniec. Helena w jednej chwili powróciła do rzeczywistości. Co on powiedział? Nie mógłby...! To rozpętałoby wojnę! Oczywiście, ostrzegła go. Helena może i była naiwna, ale nie głupia! Odejść z Parysem? Do Troi? I co wtedy? Menelaos znajdzie ich i zabije!
               -Nie mogę, książę. Wybacz mi -uwolniła się z jego objęć i pobiegła w stronę swoich komnat. Jeszcze długo będą pić i świętować dopiero co zawarty pokój. Helena nie miała zamiaru do nich dołączyć. Ani tym bardziej do swego męża, obłapiającego dziewki.
                Usiadła przed lustrem. Wyciągnęła z włosów ozdoby, zdjęła pierścienie i bransolety. Zaczęła rozczesywać kręcone, platynowe pukle. Włosy były jej dumą. Długie, jasne jak poranek... Była piękna. Jej stalowoszare oczy patrzyły przed siebie z dumą księżniczki. Duma i godność, jedyne co jej pozostało. Przymknęła oczy, a gdy usłyszała cichy szelest,była pewna, że to służąca.
                -Jestem zmęczona, obudź mnie o świcie...- powiedziała, ale gdy otworzyła oczy, zerwała się z rzeźbionego krzesła.-Nie powinno cię tu być!-wykrzyknęła. Parys stał w drzwiach, wpatrując się w nią intensywnie. Zadrżała. Nie z zimna. -Wyjdź natychmiast!
                -Byłaś smutna, pani. Chciałem tylko się upewnić, że bezpiecznie dotarłaś do swoich komnat-powiedział. Jednak nie wyszedł. Zbliżył się. Ale nie był nieśmiały. O nie! Parys, książę trojański, wiedział doskonale czego chce. A Helena nie była pewna, czy będzie umiała mu się oprzeć... Czy będzie chciała mu się oprzeć. A prawda była taka, że nie chciała.
                Parys, młody, przystojny i uparty marzyciel zdobył to, czego nie zdobył nikt inny-serce najpiękniejszej kobiety Grecji!
***
                 Troja powitała ich wiwatami, kwiatami i ucztą! Helena była zszokowana. To miasto, ci ludzie... Wszystko tu było takie piękne! Cieniem kładło się na jej szczęście myśl o Menelaosie, który zapewne ruszył po brata. Myśl o wojnie. Ale Parys przekonywał ją. Troja była niezdobyta. I tak Helena znalazła się na statku trojan, ukryta przez księcia. Problemem był jednak jego brat. Hektor zażądał, by Helena wróciła do męża. Nie miała mu tego za złe. Doskonale rozumiała implikacje decyzji Parysa, choć ten ostatni lekceważył niebezpieczeństwo. Ostatecznie stanęło na tym, że Parys zabrał ukochaną ze sobą. I tak znalazła się w Troi, witana przez mieszkańców miasta. Chociaż widziała szepczące kobiety, posyłające jej krzywe spojrzenia... Jednak minęły już czasy, gdy Helena kuliła się pod takimi ciosami. Odetchnęła głęboko, zerknęła na swoją dłoń splecioną z dłonią Parysa i dumnie uniosła głową, jednocześnie uśmiechając się do tłumu. Parys patrzył na nią z takim uwielbieniem, jakiego nie widziała u nikogo. Pochlebiało jej to i dodawało sił. Pomogło przetrwać pochód, a potem wspiąć się po schodach i stanąć przez Priamem, królem Troi. Tego momentu obawiała się najbardziej. Priam był mądrym człowiekiem, który już wiele przeżył i wiele widział. Powitał ją nieco zdumiony, zerknął na młodszego syna, szukając odpowiedzi.
                -Helena ze Sparty?-zapytał.
                -Helena z Troi-poprawił go Parys. Priam ucałował ją w oba policzki.
                -Choć raz plotkarze nie przesadzili-musiała się uśmiechnąć! Co za miły człowiek! Nagle ku nim wybiegła ubrana w szaty kapłanki dziewczyna. Z okrzykiem radości powitała Parysa. Helena przez ułamek sekundy zastanawiała się, czy to nie jedna z jego kochanek i poczuła ukłucie zazdrości... Jednak tajemnica szybko się wyjaśniła. Bryzeida, kuzynka Parysa. Helena poczuła się, jakby kamień spadł jej z serca! Nigdy nie podejrzewała, że może być zazdrosna! Tak wiele nowych, nieznanych rzeczy jej się ostatnio przytrafiło... Może miała szansę na szczęście? Nawet nie śmiała o tym marzyć, ale teraz... Wszystko się zmieniło.
***
                 Bicie dzwonów o poranku nie zwiastowało niczego dobrego. Bicie dzwonów w Troi było alarmem o ataku! Helena podbiegła do okna. Z pałacu widać było całe miasto, a także morze i plażę. Dziesiątki statków wpłynęły do zatoki pod miastem. Helena zamknęła oczy. Menelaos i Agamemnon. Tylko ten ostatni mógł zebrać taką armię! 
                  -Wszystko będzie dobrze-zapewnił ją Parys, stając za nią i obejmując ją. Helena jednak wiedziała swoje. Nie będzie dobrze! Dopóki nie zburzą Troi, tego wspaniałego miasta, które zdążyła pokochać. A także nie zamordują każdego jej mieszkańca. Nie chciała by ktoś za nią giną, zwłaszcza ci dobrzy ludzie! Musiał być jakiś sposób... Musiał.-Heleno, mury Troi są niezdobyte. Nie pokonają nas.
                  -Obyś się nie mylił, kochany-szepnęła. Zacisnęła dłonie w pięści, czekając na nieuniknione. 
                   Pod koniec dnia wrócił Hektor z niepomyślnymi wieściami: Agamemnon zajął plażę! Parys zniknął na naradzie wojennej wraz z bratem i ojcem. Helena siedziała przez chwilę z żoną Hektora i ich synkiem. Andromacha była spokojna, choć Helena widziała jej niespokojny wzrok, a także gesty, które świadczyły o tym, że się martwi. Nie obwiniała Heleny o to co się działo. Wciąż dodawała jej otuchy i uśmiechała się, choć jej mąż mógł zginąć w każdej chwili... Helena podziwiała tą silną, opanowaną kobietę. Sama chciałaby móc zachowywać się z taką godnością jak Andromacha. Jednak Helena była przerażona. Oblężeni mogło trwać długo, aż obie armie tak osłabną, że w końcu ktoś się podda... Ale to były płonne nadzieje! Priam nie pozwoli by do Troi wkroczyli Grecy, natomiast Agamemnon nigdy się nie podda, to byłaby skaza na jego honorze. Helena wydęła usta. Honor! Rzecz całkowicie obca temu obłudnikowi! 
                -Nie powinnaś się denerwować-powiedziała Andromacha. Bawiła się z synkiem. Helena uśmiechnęła się lekko do tego obrazka. Kiedyś myślała o tym, że chciałaby mieć dzieci. Ale nie z Menelaosem! Ten człowiek skutecznie zrujnował jej marzenia i ambicje.
                -Z pewnością Troja się obroni. W końcu to niezdobyta twierdza!-w jej głosie brzmiało przekonanie, którego wcale nie czuła. Ale widziała, że Andromacha potrzebuje takiego zapewnienia. Jak długo Troja może się bronić? Helena nie wiedziała. Nigdy nie pozwolono jej poznać tajników taktyki, ani choćby zbliżyć się do wojska, czy broni. Wyrosła na piękną, posłuszną kobietę. Taką, która będzie doskonałą żoną. Aż do dnia, w którym spotkała Parysa. Młodzieniec wywrócił jej nudne, poukładane życie do góry nogami. Wprowadził w nie zamęt, szaleństwo i miłość. Helena nigdy wcześniej nie była tak szczęśliwa. Ani nigdy wcześniej tak się nie bała. Nie o siebie. Jej nie zabiją. Menelaos zawlecze ją do swojej twierdzy i zamknie w komnacie. Zmieni jej życie w piekło. Ale nie zabije. Choć... Helena śmierci się nie bała. Bała się za to zemsty Agamemnona. Brat jej męża był tysiąc razy gorszy od Menelaosa!
                 Nagle Andromacha wstała. W drzwiach pojawił się Hektor. Przywitał się czule z żoną i synkiem, a Helena po cichu wyszła z pokoju. Nie chciała im przeszkadzać. I w końcu czuła się winna tej wojny. Choć Agamemnon znalazłby w  końcu powód do ataku na Troję, to ona nie chciała mu go dostarczać. Chciała...
                 -Tu jesteś!-Parys złapał ją w talii i obrócił ku sobie. Helena wyczuła, że stało się coś ważnego, zanim ukochany się odezwał.-Postanowiłem stoczyć pojedynek z Menelaosem-oznajmił z młodzieńczą dumą. Helena miała ochotę wydać okrzyk rozpaczy.
                  -Dlaczego? On cię zabije!-pisnęła cicho.
                  -Mogę w ten sposób zapobiec wojnie. To sprawa między mną, a nim-powiedział z przekonaniem.-Wygram, najdroższa!-ucałował Helenę, choć ta miała ochotę uderzyć Parysa. Zamiast tego zaciągnęła go do ich komnat. Zaczęła szybko krążyć po pokoju.
                  -Nawet jeśli zwyciężysz, Agamemnon zaatakuje! To nie ma znaczenia! Grecy przyjechali tu po bogactwa Troi i nic ich nie powstrzyma!-wykrzyknęła w końcu. Parys chwycił ją za ramiona.
                  -Pokonam go, a potem armię jego brata!-oznajmił z zaciętą miną. Helena zacisnęła usta.-Teraz muszę porozmawiać z ojcem-pocałował ją  w czoło.-Nie musisz się tym martwić. Odpocznij.
                  Gdy Parys wyszedł, Helena rzuciła się do skrzyń. Szybko odnalazła swój płaszcz, narzuciła go na ramiona, ukryła twarz pod kapturem, a potem szybko opuściła komnaty. Modliła się do wszystkich bogów, którzy chcieliby jej wysłuchać, by przemknęła niezauważona. I myślała, że jej się, uda, ale plany pokrzyżował jej Hektor. Złapał ją i zmusił do powrotu. Nie pomogły tłumaczenia, Helena wiedziała, że jutro dojdzie do kolejnej bitwy i to bez względu na wynik pojedynku. Hektor powtórzył jej te same słowa, których ona użyła w stosunku do Parysa. Miała ochotę roześmiać się. Czy nikt nie mógłby jej posłuchać? Musiał być jakiś sposób! No i ten pojedynek! Menelaos był zaprawionym w bojach wojownikiem, a Parys... Bogowie! Jej kochany Parys! Doskonale strzelał z łuku, ale co mu po łuku w bezpośredniej walce? Helena czuła wszechogarniającą rozpacz. Czy jest w stanie zrobić cokolwiek? Coś zmienić?
***
                 Spalony słońcem piasek, morska bryza i dwie armie naprzeciwko siebie... Czy mógł być piękniejszy, bardziej malowniczy dzień dla tryumfu boga śmierci? Helena, ubrana w biel i złoto, zasiadła po prawej stronie Priama, w oczekiwaniu na wielkie rozstrzygnięcie wojny. Nie wierzyła ani przez chwilę, że Agamemnon odpuści  i dotrzyma warunków umowy. I sądząc po minie Hektora, on również nie wierzył. Wystawił swoich najlepszych ludzi, a także zadbał by wszyscy byli gotowi do ewentualnego starcia. Sądząc po armii naprzeciwko, Agamemnon wyszedł z podobnego założenia, o ile w ogóle zakładał przegraną brata. Co było mało prawdopodobne. Helena obserwowała pojedynek Menelaosa z Parysem, podskakując za każdym razem, gdy ich broń się spotykała. Nie mogła słyszeć szczęku oręża, ani słów, które do siebie wypowiadali... A jedna czuła się, jakby stała tam w dole, na rozgrzanym słońcem pisaku... Rzuciła się do przodu, gdy Parys upadł. Obserwowała z rosnącym przerażeniem, jak cofa się i ucieka do nóg brata. Czy Hektor pozwoli bratu umrzeć? Czy... Ale nagle stało się coś niespodziewanego! Hektor zabił Menelaosa! Złapał brata za ramiona i pognał w stronę swojego wojska. W tym samym czasie Agamemnon ruszył. Grecy z wrzaskiem rzucili się na Trojan. Hektor dowodził obroną. Helena zbiegła, szukając Parysa. Nie interesowała jej wojna, ani jej przebieg. Chciała tylko sprawdzić co z Parysem. Jak bardzo Menelaos go ranił. 
                 Odnalazła go i zaciągnęła do ich komnat. Opatrzyła rany. Parys był przybity. Nie chciała drążyć tematu, pocieszała i nalewała wina. A potem oboje zasnęli, choć na zewnątrz toczyła się wojna.
                 Kolejne dni  były okraszona naradami wojennymi, bitwami, śmiercią, krwią i zastanawianiem się nad tym, jak pokonać Greków. Nikt nie był spokojny. Wyczekiwano tylko końca, jakikolwiek ten koniec nie miał nadejść.
                 -Co się stało?-zapytała Helena przebiegającą obok służącą. Kobieta zatrzymała się, ukłoniła, by niczego nie wyjaśniając, pobiec dalej. Helena od kilku dni przesiadywała w swojej komnacie. Nie chciała niczego wiedzieć, ani niczego widzieć. Ale w końcu sprzykrzyła jej się nuda. Trafiła w sam środek gorączkowych przygotowań do... Nie wiedziała do czego. Ale coś się szykowało. Szybko zbiegła po schodach. I odkryła skąd to zmieszanie! Hektor miał stanąć do walki z Achillesem. Helena wiedziała, że Achillesa jak dotąd nikt nie pokonał! Był legendą za życia! O jego zwycięstwach śpiewano pieśni w całej Grecji. Krążyły plotki, że był synem jakiegoś boga. A niektórzy twierdzili, że jego matka to nimfa i czarodziejka... Cokolwiek było prawdą, fakt pozostawał faktem-Achilles nigdy nie przegrał żadnej walki. Co prawda wszystko mogło się zmienić... ale Helena nie miała wielkich nadziei. Nie po tym co widziała w Sparcie.
                 Podczas pojedynku nie było fanfarów. Nikt nie czekał na wielki pojedynek, dwóch wielkich mężczyzn. Wiadomo, że zakończy się on śmiercią. A zarówno Hektor, jak i Achilles byli poważani po oby stronach konfliktu. Helena stała przy bramie, w ciemnej sukni, z zasłoniętą głową. Pożegnała Hektora krótkim skinieniem, a potem poszła do Andromachy. Odnalazła księżnę stojącą na murach. Płakała, patrząc na męża szykującego się do walki. Helena niewiele mogła teraz zrobić. Po prostu przytuliła bratową. Andromacha wbiła palce w jej rękę, gdy Hektor i Achilles rozpoczęli walkę, a gdy książę Troi upadł, sama osunęła się na kolana. Helena głaskała ją po głowie, chcą dodać otuchy, ale wiedziała, że to na nic. Nagle Andromacha krzyknęła, Helena wychyliła się i zobaczyła, ze brat Parysa pada. Achilles zabrał jego zwłoki ze sobą, w haniebny sposób je bezczeszcząc. Andromacha krzyknęła, jakby ona umierała. Helena zacisnęła powieki. Nie chciała patrzeć na rozpacz tej rodziny. Pokochała ich za dobroć, pogodę ducha i sprawiedliwość. Wszystko to czego kiedyś jej brakowało. A teraz mieli to bezpowrotnie utracić. Zacisnęła zęby. Czemu ta wojna musiała pochłonąć tyle ofiar?
***
               Kolejne dni mijały jak w jakimś amoku. Ludzie byli przygnębieni i czekali na nieuniknione. Czymkolwiek to nieuniknione miało być. Helena wyczuwała napięcie. W końcu statki i armia grecka zniknęły z wybrzeża Troi! Radości nie było końca. Wyprawiono wielką ucztę dla całego miasta, a alkohol lał się strumieniami. Jednak ona nie wierzyła w kapitulację Agamemnona. Znała go i wiedziała, że nie poddawał się tak łatwo. Ostrzegła Parysa, który, o dziwo, się z nią zgodził. Oboje zarządzili by ich najwierniejsza służba i żołnierze mieli się na baczności i wypatrywali oznak wszystkiego, co nienaturalne. 
               Ich przeczucia się sprawdził! Było po północy, gdy grecy zaatakowali miasto! Helena i Parys starali  się uratować kogo tylko mogli! Andromacha pokazała im tajne przejście poza mury miasta, niestety, kuzynka Parysa, Bryzeida zniknęła! Parys pobiegł jej szukać, przykazując kobietom by uciekały. Helena jednak zbyt długo słuchała mężczyzn, by się teraz podporządkować! Pobiegła za ukochanym. Gdy wpadła na dziedziniec poświęcony Apollowi, zobaczyła jak Parys strzela do Achillesa. Wielki wojownik zginął z ręki księcia trojańskiego, a Bryzeida, ku ich zaskoczeniu, rzuciła się całować umierającego. Parys siłą odciągnął ją od Achillesa i we trójkę zaczęli przedzierać się w kierunku wyjścia. 
              Gdy byli poza miastem, Helena odetchnęła. Z daleka czuć było dym palonych budynków, a krzyki kobiet i dzieci nie ustawały nawet na chwilę. 
              -Musimy uciekać. To nie koniec - powiedziała Andromacha. Wraz z garstką służby i kilkoma żołnierzami, nie oglądając się za siebie, rozpoczęli najtrudniejszą podróż w ich życiu. Helena wiedziała, że nic już nie będzie takie samo. Może to koniec wojny, ale nie koniec polowania na ostatnich ocalałych z rzezi w Troi. Pomodliła się krótko o opiekę do bogów i ruszyła za Parysem i Andromachą. 
             


***
                To opowiadanie zawdzięczam filmowi Troja. Pomyślałam: Dlaczego nikt nigdy nie spytał Heleny o jej historię? Dlaczego uciekła z Parysem? Okey, mit mitem, filmy filmami... Ale kim mogli być ci ludzie? Kim byli? Zawsze skupiamy się na wojnie, polityce, bitwach i bohaterach, a gdzie są w tym wszystkim kobiety? To zapewne też wpływ Mgieł Avalonu, książki którą polecam z czystym sercem. Książki opisującej króla Artura i legendy arturiańskiej, ale z perspektywy kobiet, Morgany, Ginewry... Warto przeczytać, choć to baardzo gruba książka.
               Refleksja druga: zastanawiałam się nad tym, jak często przedstawiano te same motywy w książkach. A jednak one nigdy się nie nudzą! Choćby motyw nieszczęśliwej miłości! Wałkowany na okrągło od czasów Starożytnych. A jednak nigdy się nie nudzi. Weźmy chociażby popularność Harlequinów (czy jak to się pisze). Choć to takie soft erotyki...  Ale zaczyna się od jakiegoś romansu, a potem przechodzi ładnie do sypialni, z sypialni w jakiś problem, aż do szczęśliwego końca, nie rzadko zaliczając po drodze znowu sypialnię.No i tak sobie pomyślałam, że mit o Helenie, Parysie i wojnie trojańskiej można przedstawić za każdym razem z innej perspektywy, innej osoby, albo zmienić dowolnie bieg tej historii, jednocześnie prowadząc do oczywistego końca. Co z resztą, w filmach niejednokrotnie robiono...
               Szczerze mówiąc nie miałam pomysłu na zakończenie tej opowieści. Chciałam tylko pokazać punkt widzenia kobiety w świecie zdominowanym przez mężczyzn, ale obawiam się, że nie do końca mi wyszło. Cóż, to chyba wina moich zapędów feministycznych xD Jednak oddaję to Wam, gdyż przestaję już pisać tylko "do szuflady".
               Pozdro!
               K.L.

              PS. Ponieważ skończyłam to już jakiś czas temu, a chciałabym napomknąć o kilku sprawach...
             Otóż: na Czarownicy... pojawił się 21  rozdział! Wiem, wiem, szok!
             Dwa: mam pomysł na nowe opowiadanie/bloga, ale chciałabym wpierw ukończyć Czarownicę... by zacząć coś nowego. Oczywiście, już napisałam kilka rozdziałów kolejnego opo... Nie wiem, śmiać się, czy płakać! I pytanie do Was- zakładać bloga kolejnego, czy sobie darować?
             Trzy: mamy maj, co oznacza miesiąc wiecznej studenckiej imprezy, czyli JUWENALIA! Nie jestem fanką imprez, ale wpadam na niektóre koncert, np. w tym roku odkryłam Phedorę! Lubelski zespół... rockowy (?). Mają potencjał, i to duży! Wiem, że w tym momencie robię im darmową reklamę, ale tak mi się spodobali, że aż musiałam napomknąć! Wrzucę Wam ich stronę FB. Polecam na początek cover Love me like you do Ellie Goulding. Bardzo fajnie im wyszedł ;) Coś o Phedorze.  Po tym tekście widać jaki mają dystans do siebie. Phedora na FB
            Cztery: powinnam się uczyć. Mówię Wam, powinnam, bo czas poprawić oblanego kolosa! I najgorsze jest, że jak mam się uczyć, to nagle zaczynam pisać! Żeby to jeszcze była moja magisterka! Ale nie! Siedzę i walę palcami w klawisze od laptopa, pisząc kolejne opowiadanie... Eh... Żebym ja tak miała przez cały rok, a na sesję się wyłączała... Ale nie! Czy Wy też tak macie?? Bo osobiście tego nie ogarniam! o.O

Komentarze

  1. Aż mam ochotę obejrzeć "Troję" po raz... trzeci? Czwarty?
    Fajna sprawa, taka "Troja" z punktu widzenia Heleny. Wszyscy zawsze skupiają się na facetach, a to przecież na swój sposób Helena była najważniejsza, bo to przez nią wybuchła wojna (po części)!

    Serio? Juwenalia trwają u Ciebie miesiąc? U mnie dwa dni. ^^'
    Uch, właśnie próbuję zrobić coś na PNJ, ale mi nie wychodzi. A wczoraj pół dnia siedziałam nad licencjatem i wypociłam zaledwie około dwie strony... Żałosne. ;_; Powinnam się uczyć i zrobić 10 000 rzeczy, ale taaak mi się nie chce. ;(

    Zawsze się pisze, kiedy jest najwięcej do roboty. xD Taki smutny los studentów będących również pisarzami-amatorami.

    Co do nowego bloga i opowiadania, jestem jak najbardziej za, ale dopiero po ukończeniu Czarownicy. ;)

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

10 dram, które mnie urzekły...

        ... i które obejrzałam w tym roku xD         Nigdy wczesniej nie brałam się za dramy. Tak jakoś...uznałam, że mangi są najlepsze i nie ma sensu zawracać sobie du*y najpewniej beznadziejnymi próbami ekranizacji... Myślałam: "To będzie tak jak z książkami! Ekranizacje są beznadziejne!" (przynajmniej w większości). No i powód numer dwa: dostęp do neta. Z tym to bywało ciężko... Jak się ma młodszych braci i jeden komp na 3 osoby...          Ale co tam! Dorobiłam się własnego lapka, podłączyłam do sieci... I odkryłam, że dramy nie są jednak aż takie złe! Nauczyłam się nie patrzeć na mangi, które czytałam, a które trafiły na ekran. Poza tym- zainteresowały mnie też dramy nie kręcone na podstawie mang... No i coś co mnie bawi do teraz- Koreańczycy i Japończycy robiący te same dramy, z tą samą lub zbliżoną fabułą... Przykład?  You're Beautiful. Znane też (w Korei) jako Minamysinyeoeo lub (w Japonii) jako Ikemen desu ne.  Tajwańska wersja też powstała =) Czy tylko mnie t

Pamiętniki Wampirów, a Pamiętniki Wampirów...

            ... czyli między książką a serialem.                       Z nudów zaczęłam czytać Pamiętniki  Wampirów.  I byłam zszokowana tym jak bardzo książka różni się od filmu! Lecz zanim przejdę do tematu moich dzisiejszych rozważań, uprzedzę, że cały wpis może zawierać spojler dotyczący zarówno Pamiętników... ,  jak i innych przykładowych filmów/ serialów i książek.            Tak więc czytacie na własną odpowiedzialność!            Może nie jestem na czasie- w końcu słynna era wampirów  przeminęła i teraz mamy zupełnie inne czasy, zupełnie inne prądy w popkulturze i... ogólnie, jest zupełnie inaczej, niż wtedy gdy to ja byłam nastolatką! Wiem, brzmi to nieco chaotycznie, ale! W końcu dotrę do sedna sprawy.            Więc zaczynajmy!            Różnice:            -Elena w książce jest blondynką, nie brunetką jak w serialu            -Elena ma czteroletnią siostrę, nie brata            -Bonnie jest ruda            -Elena ma dwie przyjaciółki: Meredith i Bonnie.

Wycieczka na Śląsk... Czyli Dzierżysław 2013!

         Witam, witam!           W związku z tym, że nie mam w ogóle weny na pisanie, zamieszczam mały wycinek mojego życia... Tzn. praktyk studenckich. Archeologicznych praktyk studenckich. A jeszcze ściślej: praktyk powierzchniowych, zwanych potocznie "powierzchniówkami".          Jak podaje pewna bardzo mądra książka pani Doroty Ławeckiej pt. "Wstęp do archeologii" (którą na pierwszym roku wryłam na pamięć do egzaminu xd) Badania powierzchniowe  są obecnie najczęściej stosowaną metodą prospekcji archeologicznej. Polegają one na dokładnej penetracji wyznaczonego terenu w poszukiwaniu śladów działalności człowieka w przeszłości. (Rozdział 2.1, str. 42, Warszawa 2011, z zbioru własnego) No, to tyle teorii! Wiem z doświadczenia, że to nic nikomu nie mówi!      W jednym rzędzie, tyralierą ustawiają się archeolodzy (tudzież- studenci) i idą przed siebie, aż do końca pola (który to koniec może być i za 5 kilometrów). Co robią w międzyczasie? Aaa... gapią się pod