Przejdź do głównej zawartości

To był dobry rok

              Jak to w życiu bywa, każdego na podsumowania nachodzi w czasie Sylwestra. Albo przed. Albo po. I na robienie postanowień noworocznych.




              Wiecie, tak to już bywa. Jest 1 stycznia, a my zastanawiamy się nad tym, co postanowić na Nowy Rok. Napisać pracę magisterską, obronić się, znaleźć pracę. Może chłopaka. Może schudnąć. Może napisać książkę. Sama nie wiem co jeszcze. Wiem jednak z autopsji, że postanowienia noworoczne nie mają sensu. I o ile 1 stycznia wydają się świetnym pomysłem, o tyle po miesiącu nikt już o nich nie pamięta. Ja tak mam. Z początkiem roku zapał do pracy jest olbrzymi, ale gdzieś po miesiącu się ulatnia i cała euforia znika.
               W tamtym roku nie spisałam postanowień noworocznych. Niebie nie pękło wtedy na pół, ani nie zawaliło mi się na głowę. Zrobiłam w większości to co miałam zrobić w 2016. Co prawda, nie napisałam powieści, ale w sierpniu ukończyłam pisanie Czarownicy i Bestii, co samo w sobie jest niesamowitym sukcesem! W końcu zaczęłam to opowiadanie pisać w 2012! Możecie w to uwierzyć?? 4 lata zajęło mi napisanie całości! o.O Śmiać się, czy płakać??
               Kolejną rzeczą, która mi się poniekąd udała, to początek opowieści o Czar-Łowczyni. Tydzień w tydzień udaje mi się publikować nowe rozdziały, o czym wcześniej nawet nie marzyłam. Niezłe osiągnięcie. Wiecie, czasem pływam w takiej różowej chmurce samozadowolenia, gdy wydaje mi się, że nie ma rzeczy niemożliwych. Gdy piszę i wszystko jest super. Wydaje mi się wtedy, że moja pisanina jest z prawdziwego zdarzenia i zasługuje na własne miejsce w Empiku/Matrasie/jakiejkolwiek księgarni. A czasem (często) łapię doła, nie umiem sklecić nawet logicznej linijki i słucham depresyjnej muzyki. A nad głową lata mi chmura gradowa i wali we mnie piorunami samokrytycyzmu. Tak to już bywa, gdy się jest pretendującym do miana pisarza!
               Ha! No i w końcu zaczynają powstawać jakieś zręby mojej pracy magisterskiej. Że tak powiem: na reszcie! Coś drgnęło w tym temacie!
             

               Ale pomijając to wszystko, wydarzyło się też wiele innych, dobrych rzeczy, które zdecydowanie przyćmiewają porażki. Dlatego to był DOBRY ROK. Szkoda, że się skończył. Ale tak to bywa. Trzeba iść dalej.
                Dlatego rok 2017 rozpoczynam motywującą notką i życzeniami: wszystkiego co najlepsze, w nowym roku! :D Oby Wasze marzenia się spełniły! ^^
                K.L.

Komentarze

  1. Dla mnie też to był dobry rok. Pewnie, pełen stresu i w ogóle, ale hej, zdałam egzamin stypendialny, zdobyłam certyfikat z japońskiego i licencjat, no i - co najważniejsze - spełniłam marzenie o podróży do Japonii. Ciężko będzie to pobić. Z drugiej strony, większość 2017 roku spędzę w "Dżapandii", więc pewnie też będzie fajnie. :D

    Aż 4 lata trwało pisanie "Czarownicy i Bestii"?! Wydawało mi się, że krócej. :o Jeny, jak ten czas szybko leci! I właśnie uzmysłowiłam sobie, że znamy się już ładnych parę lat, bo przecież poznałyśmy się, kiedy pisałaś jeszcze wcześniejsze opowiadanie. :D

    Powodzenia z magisterką, pisaniem "Czar-Łowczyni" i w spełnianiu marzeń! <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

10 dram, które mnie urzekły...

        ... i które obejrzałam w tym roku xD         Nigdy wczesniej nie brałam się za dramy. Tak jakoś...uznałam, że mangi są najlepsze i nie ma sensu zawracać sobie du*y najpewniej beznadziejnymi próbami ekranizacji... Myślałam: "To będzie tak jak z książkami! Ekranizacje są beznadziejne!" (przynajmniej w większości). No i powód numer dwa: dostęp do neta. Z tym to bywało ciężko... Jak się ma młodszych braci i jeden komp na 3 osoby...          Ale co tam! Dorobiłam się własnego lapka, podłączyłam do sieci... I odkryłam, że dramy nie są jednak aż takie złe! Nauczyłam się nie patrzeć na mangi, które czytałam, a które trafiły na ekran. Poza tym- zainteresowały mnie też dramy nie kręcone na podstawie mang... No i coś co mnie bawi do teraz- Koreańczycy i Japończycy robiący te same dramy, z tą samą lub zbliżoną fabułą... Przykład?  You're Beautiful. Znane też (w Korei) jako Minamysinyeoeo lub (w Japonii) jako Ikemen desu ne.  Tajwańska wersja też powstała =) Czy tylko mnie t

Pamiętniki Wampirów, a Pamiętniki Wampirów...

            ... czyli między książką a serialem.                       Z nudów zaczęłam czytać Pamiętniki  Wampirów.  I byłam zszokowana tym jak bardzo książka różni się od filmu! Lecz zanim przejdę do tematu moich dzisiejszych rozważań, uprzedzę, że cały wpis może zawierać spojler dotyczący zarówno Pamiętników... ,  jak i innych przykładowych filmów/ serialów i książek.            Tak więc czytacie na własną odpowiedzialność!            Może nie jestem na czasie- w końcu słynna era wampirów  przeminęła i teraz mamy zupełnie inne czasy, zupełnie inne prądy w popkulturze i... ogólnie, jest zupełnie inaczej, niż wtedy gdy to ja byłam nastolatką! Wiem, brzmi to nieco chaotycznie, ale! W końcu dotrę do sedna sprawy.            Więc zaczynajmy!            Różnice:            -Elena w książce jest blondynką, nie brunetką jak w serialu            -Elena ma czteroletnią siostrę, nie brata            -Bonnie jest ruda            -Elena ma dwie przyjaciółki: Meredith i Bonnie.

Wycieczka na Śląsk... Czyli Dzierżysław 2013!

         Witam, witam!           W związku z tym, że nie mam w ogóle weny na pisanie, zamieszczam mały wycinek mojego życia... Tzn. praktyk studenckich. Archeologicznych praktyk studenckich. A jeszcze ściślej: praktyk powierzchniowych, zwanych potocznie "powierzchniówkami".          Jak podaje pewna bardzo mądra książka pani Doroty Ławeckiej pt. "Wstęp do archeologii" (którą na pierwszym roku wryłam na pamięć do egzaminu xd) Badania powierzchniowe  są obecnie najczęściej stosowaną metodą prospekcji archeologicznej. Polegają one na dokładnej penetracji wyznaczonego terenu w poszukiwaniu śladów działalności człowieka w przeszłości. (Rozdział 2.1, str. 42, Warszawa 2011, z zbioru własnego) No, to tyle teorii! Wiem z doświadczenia, że to nic nikomu nie mówi!      W jednym rzędzie, tyralierą ustawiają się archeolodzy (tudzież- studenci) i idą przed siebie, aż do końca pola (który to koniec może być i za 5 kilometrów). Co robią w międzyczasie? Aaa... gapią się pod