Przejdź do głównej zawartości

Styl sprzed wieku

       



            Czytam Nowaczyńskiego "Tylko dla kobiet". W pracy, oczywiście. Jestem padnięta po całym tygodniu i nie do końca wiem czemu Nowaczyńskiego przytargałam ze sobą, zamiast wziąć coś lżejszego, mniej filozoficznego. Refleksyjnego. Liczyłam chyba na lekki pamflet. I to jest całkiem udana satyra. Ale mam wrażenie, że spod tej satyry wyziera morze goryczy. I niezwykła przenikliwość autora. A tak poza tym Nowaczyński żył w latach 1876 - 1944. Czyli w arcyciekawych czasach. Czytałam prace XX-wiecznych  dziennikarzy, historyków,  felietonistów. Musiałam. Zbierałam materiały do pracy magisterskiej. I tak jak pisano w tamtym czasie, tak teraz trudno uraczyć coś równie dobrego, przenikliwego, zabawnego. Wszystko jest szalenie uproszczone, bez polotu. A może zwyczajnie nie czytam tych gazet " z polotem"? To całkiem możliwe. To co dobre, kosztuje. A inteligentne artykuły  nie są dla maluczkich, dla biedaków.  To elyta (zamierzona pisownia) ma się pławić w tym intelektualnym sosie, reszta może o tym co najwyżej pomarzyć. A przynajmniej mogłaby, gdyby miała na to czas, albo świadomość, że można żyć inaczej.  Wiedza i bogactwo nie są dla  wszystkich. Taka jest brutalna rzeczywistość. Taka była od zarania dziejów. Bycie gentlemanem czy damą też. Świat ma różne barwy.  Dzięki temu jest  bogaty w możliwe doświadczenia.  Żyjemy w erze, w której świat jest na wyciągnięcie ręki - możliwe, że już o tym pisałam. Często o tym rozmawiam z kolegą ze studiów. Że nasz świat, XXI wiek, jest właśnie dlatego wspaniały. Możemy być kim tylko zechcemy. Możemy robić to co chcemy i żyć jak chcemy. Kontrargument?  Złe czasy - za wcześnie na podbój kosmosu, za późno na odkrycia geograficzne. Phi!  Nie znamy naszego świata aż tak dobrze. Po co nam kosmos? Mamy do zwiedzania cała kulę ziemską, a pewnie życia by nam nie starczyło, by zwiedzić każdy jej zakamarek.
             A wracając do Nowaczyńskiego...
             Kolejną rzeczą, którą rzuca się w oczy w tej książce, jest bezpośredniość autora. Bez żenady używa słów: semita, Żydzi, sowieci, hitlerowcy, etc. etc. Dlaczego? Otóż przed wojną te słowa nie miały takie ładunku emocjonalnego jak obecnie. No i nie było czegoś takiego jak "mowa nienawiści" oraz "poprawność polityczna". Żyd to Żyd. Antysemityzm? Owszem, ale nie tak tępiony jak w czasach obecnych. Poprawność polityczna, unikanie trudnych tematów... To obecnie dominuje w mediach. Choć muszę przyznać, że i w latach 30. inaczej nie było. Choć omijanie tematu tyczyło się innych rzeczy. Na przykład przemilczanie zbrodni sowietów.
            Europa od czasów Nowaczyńskiego niewiele się zmieniła. Wtedy pytano"Czy o tym wie Genewa? Czy tym się interesuje Liga Narodów?". Obecnie pytamy: "Czy o tym wie Bruksela? Czy tym interesuje się Unia Europejska?". I dokąd świat został zaprowadzony przez Ligę Narodów?
           Książka jest pełna anegdot, humoru, ale i przenikliwych spostrzeżeń, które, jak pokazała historia, były zaskakująco trafne. Historia lubi się powtarzać, jak mówi przysłowie.
*
           Lubię książki zmuszające do refleksji. Dlatego na mojej półce, poza fantastyką i mangami, znajdzie się i coś z historii, i z psychologii, polityki i pewnie nawet ekonomii! Czytuję starożytnych filozofów i zastanawiam się dokąd może mnie to studiowanie różnorodnej literatury zaprowadzić? Co mi to daje? A co ja daję światu w zamian?  Odpowiedź nie jest ani prosta, ani zadowalająca. Nie jestem charyzmatyczna, by zostać któregoś dnia rewolucjonistką. Nie jestem na tyle genialna, by wynaleźć lek na raka. Ani nie mam predyspozycji by zostać świętą... Ot, mogę być co najwyżej jednym z wielu szarych ludzi, którzy przewiną się przez karty historii świata i nie pozostawią tam nawet słabego śladu. Smutna ta nasza rzeczywistość. Każdy chciałby mieć swoje Exegi Monumentum. Ja bym chciała (a co! jak marzyć, to tylko o niemożliwym!).
*
          Notka powstała już daaaawno temu, ale jakoś nie miałam pomysłu jak ją dokończyć. 
        
         Czym jest styl sprzed wieku? 

         To klasa, czar, kultura osobista na najwyższym poziomie, maniery, obycie, oczytanie, polot, inteligencja. Kiedy idziesz do teatru, idziesz w eleganckim stroju, odświętnym. Kiedy idziesz na potańcówkę, ubierasz się stosownie. Elegancja. Zasady. Podoba mi się tamten świat. Ma wszystko to, czego nam w XXI wieku brakuje. Nie wiem, czy chciałabym żyć bez telefony komórkowego - od razu zaznaczam! Czy bez bieżącej wody, telewizji, fotografii cyfrowej i wielu innych rzeczy. Ja tylko ubolewam nad brakiem szacunku do dawnej kultury. Szkoda, że nie umiemy docenić przeszłości... Ani wynieść z niej żadnych lekcji.

         Pozdro!
         K.L.

Komentarze

  1. Przeszłość ma coś w sobie. Szkoda tylko, że ludzie tak naprawdę się nie zmieniają i wciąż popełniają podobne błędy. Trochę mi smutno, gdy patrzę, co się dzieje na świecie. I boję się, dokąd to nas zaprowadzi.
    Świetnie, że czytasz takie wartościowe rzeczy. Trochę mi wstyd, bo sama czytuję głównie "pierdoły", po prostu różne powieści, głównie thrillery. Z drugiej strony, w tym tygodniu przeczytałam wreszcie "Folwark Zwierzęcy" Orwella (a lekturę tej książki planowałam od czasów gimnazjum...). Genialny. Muszę się zabrać za klasykę i ogółem poważniejsze tomy. Ale też człowiekowi potrzebne jest coś na odprężenie, nie? Pewnie z tego powodu od czasu do czasu wybieram coś naprawdę lekkiego i niekoniecznie wysokich lotów.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

10 dram, które mnie urzekły...

        ... i które obejrzałam w tym roku xD         Nigdy wczesniej nie brałam się za dramy. Tak jakoś...uznałam, że mangi są najlepsze i nie ma sensu zawracać sobie du*y najpewniej beznadziejnymi próbami ekranizacji... Myślałam: "To będzie tak jak z książkami! Ekranizacje są beznadziejne!" (przynajmniej w większości). No i powód numer dwa: dostęp do neta. Z tym to bywało ciężko... Jak się ma młodszych braci i jeden komp na 3 osoby...          Ale co tam! Dorobiłam się własnego lapka, podłączyłam do sieci... I odkryłam, że dramy nie są jednak aż takie złe! Nauczyłam się nie patrzeć na mangi, które czytałam, a które trafiły na ekran. Poza tym- zainteresowały mnie też dramy nie kręcone na podstawie mang... No i coś co mnie bawi do teraz- Koreańczycy i Japończycy robiący te same dramy, z tą samą lub zbliżoną fabułą... Przykład?  You're Beautiful. Znane też (w Korei) jako Minamysinyeoeo lub (w Japonii) jako Ikemen desu ne.  Tajwańska wersja też powstała =) Czy tylko mnie t

Pamiętniki Wampirów, a Pamiętniki Wampirów...

            ... czyli między książką a serialem.                       Z nudów zaczęłam czytać Pamiętniki  Wampirów.  I byłam zszokowana tym jak bardzo książka różni się od filmu! Lecz zanim przejdę do tematu moich dzisiejszych rozważań, uprzedzę, że cały wpis może zawierać spojler dotyczący zarówno Pamiętników... ,  jak i innych przykładowych filmów/ serialów i książek.            Tak więc czytacie na własną odpowiedzialność!            Może nie jestem na czasie- w końcu słynna era wampirów  przeminęła i teraz mamy zupełnie inne czasy, zupełnie inne prądy w popkulturze i... ogólnie, jest zupełnie inaczej, niż wtedy gdy to ja byłam nastolatką! Wiem, brzmi to nieco chaotycznie, ale! W końcu dotrę do sedna sprawy.            Więc zaczynajmy!            Różnice:            -Elena w książce jest blondynką, nie brunetką jak w serialu            -Elena ma czteroletnią siostrę, nie brata            -Bonnie jest ruda            -Elena ma dwie przyjaciółki: Meredith i Bonnie.

Wycieczka na Śląsk... Czyli Dzierżysław 2013!

         Witam, witam!           W związku z tym, że nie mam w ogóle weny na pisanie, zamieszczam mały wycinek mojego życia... Tzn. praktyk studenckich. Archeologicznych praktyk studenckich. A jeszcze ściślej: praktyk powierzchniowych, zwanych potocznie "powierzchniówkami".          Jak podaje pewna bardzo mądra książka pani Doroty Ławeckiej pt. "Wstęp do archeologii" (którą na pierwszym roku wryłam na pamięć do egzaminu xd) Badania powierzchniowe  są obecnie najczęściej stosowaną metodą prospekcji archeologicznej. Polegają one na dokładnej penetracji wyznaczonego terenu w poszukiwaniu śladów działalności człowieka w przeszłości. (Rozdział 2.1, str. 42, Warszawa 2011, z zbioru własnego) No, to tyle teorii! Wiem z doświadczenia, że to nic nikomu nie mówi!      W jednym rzędzie, tyralierą ustawiają się archeolodzy (tudzież- studenci) i idą przed siebie, aż do końca pola (który to koniec może być i za 5 kilometrów). Co robią w międzyczasie? Aaa... gapią się pod