Prezes Radosław Owczarek popijał whiskey z drogiej, kryształowej szklanki. Kampania wyborcza dawała mu się we znaki. A teraz jeszcze to! Ten kretyn musiał coś odwalić! Jakby zombiaki nie próbowały dobrać mu się do dupy!
-Wejść-warknął, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
-Panie premierze... -zaczął przymilnym tonem spin doktor, ale Owczarek brutalnie mu przerwał, waląc pięścią w blat biurka. Spin doktor o wdzięcznym nazwisku Białek, niezrażony wybuchem, kontynuował.- Mam nowe hasło wyborcze. Zarówno dla podziemia jak i...
-Wrzucaj co masz i nie zawracaj mi tu dupy szczegółami. Musimy odnaleźć hrabiego, zanim narobi zamieszania!
-Wysłaliśmy już ludzi, panie premierze - Owczarka to wcale nie uspokoiło. Wiedział, że tak postąpią, ale hrabia Radziwiłł zapadł się pod ziemię tydzień temu i nic nie dawały poszukiwania oraz poproszenie o pomoc całego podziemnego świata. Owczarek od zdetonowania tej bomby bardziej obawiał się tylko...
-Skoro nie ma wyników, zajmij się kampanią. W sondażach prowadzimy, ale to nasze sondaże. Zadbaj tylko by poparcie nie malało - głos Owczarka nabrał chłodu. Był teraz politykiem, dbającym o własnych ludzi i myślącym o swoich. Tylko zmusić ten motłoch, by wybrali jego partię... Tylko tyle...
-Oczywiście, ale po tym idiotycznym zamachu na Karskiego poparcie dla Nowej Ziemi wzrosło.
-Wiesz jak to załatwić. Mamy na pewni coś na ich ludzi. Jakiś skandal, o którym będzie głośno w czasie kampanii, a po... -premier wzruszył ramionami. Kogo obchodziło co będzie po? Ważne, żeby nieludzie utrzymali się u władzy! Inaczej może być krucho... Bo jak można stworzyć koalicję z ludźmi? No kurwa jak?!
-Jest jeszcze coś... - spin doktor nagle wydał się Owczarkowi dziwnie blady. Mężczyzna zaczął się wiercić. Nabrał powietrza w płuca...
Owczarek zgniótł w dłoni szklankę. O kurwa...
***
Maserati podjechało na prywatny parking na Ujazdowskiej. Drzwi od strony kierowcy otworzyły się, z środka pierwsze co wysiadło to długie nogi w opiętych, czarnych spodniach. Szpilki zastukały o asfalt. Kobieta oparła dłoń dla złapania równowagi i wysiadła. Podbiegł do niej strażnik i zaczął coś gorączkowo tłumaczyć. Kobieta wyjęła papierosa ze srebrnej papierośnicy i odpaliła go zabytkową zapalniczką, grawerowaną w jakieś skomplikowane wzory. Pokiwała głową, a potem odeszła, a strażnik szedł za nią, próbując dotrzymać jej kroku. Perorował przy tym o jakiś kodeksach, karach i rachunkach, ale ona ignorowała go z iście stoickim spokojem. Z jakiegoś powodu mężczyzna wciąż nie użył siły. Przeszła przez foyer, a potem podążyła wprost do gabinetu premiera. Zignorowała wybiegającą zza biurka sekretarkę. Otworzyła z rozmachem drzwi. Owczarek podskoczył w fotelu.
-Panie premierze! Ta kobieta...! - zaczęli się tłumaczyć kolejno sekretarka i strażnik. W końcu wpadła też ochrona, ale Owczarek nawet nie drgnął. Wpatrywał się w białe jak śnieg włosy i niebieskie jak szafiry oczy. Zbladł, wiedząc kogo ma przed sobą.
-Wynocha! -ryknął. Zdębieli wszyscy, poza białowłosą. -Już! - dodał, gdy nikt się nie ruszył. Nikt też nie zaprotestował. W sekundę biuro premiera RP opustoszało. Owczarek spiął się, ale gestem zaprosił kobietę, by usiadła.
-Co za miła niespodzianka!-powiedział, przełykając ślinę i przeklinając się za to. Jak on nienawidził przebywać w towarzystwie TEJ kobiety.
-Byłaby miła, gdybyście w końcu zadbali o renegatów- odezwała się śpiewnym głosem, zaciągając nieco z francuska. Owczarek jednak doskonale wiedział, że nie była francuską. Najwyraźniej przyjechała tu prosto od żabojadów. I stąd akcent.
-Ależ, droga Miro, zajmujemy się tym! Hrabia...
-Sama złapię Radziwiłła - oznajmiła ku przerażeniu Owczarka. Tylko tego brakowało! By Mira zaczęła panoszyć się na jego terenie!
-Nie musisz! Odpocznij, zrelaksuj się... Warszawa bardzo się zmieniła od czasu twojej ostatniej wizyty! - Owczarek nie dodał, że miał nadzieję iż więcej nie zobaczy Miry Mścicielki. Był wtedy młody, zaczynał karierę w polityce. Mira zjawiła się na polowaniu. Ścigała jakiegoś Rosjanina. Dopadła go, ale Radek nigdy nie zapomniał jak wyglądało to polowanie. I przysiąg sobie, że dopóki żyje, nie pozwoli by Mira interweniowała w Polsce! Ale cholerny hrabia pokrzyżował jego wspaniałe plany.
-Zamilcz-powiedziała cicho.Chcąc, nie chcąc, Radosław umilkł. Wykłócanie się z Mścicielką, którą z jakiegoś powodu nazywano Strażniczką Praw, było nierozsądne. Mogły polecieć głowy. W tym jego. A on cenił sobie swoje życie. - Dołączę do twojej ekipy poszukiwawczej. Wiem, że taką wysłałeś. Znajdę Radziwiłła, cóż za feralne nazwisko!, i przyprowadzę do ciebie. W jednym kawałku - uśmiechnęła się drwiąco. Owczarek poczuł jak temperatura w pokoju spada o kilka stopni. Czy to faktycznie działanie Miry, czy po prostu był tak przerażony, ciężko orzec.
-To hojna oferta, Strażniczko -skinął głową, wiedząc, że drugi raz Mira nie powtórzy swoich słów. -Czym zawdzięczam ten zaszczyt?
-Niczym-wzruszyła ramionami. Wstała i odwróciła się. Wyszła, nie zawracając sobie głowy takimi błahostkami jak pożegnanie. Radosław Owczarek, premier III RP, wampir i szef szefów, odetchnął z ulgą.
-Panie premierze! Ta kobieta...! - zaczęli się tłumaczyć kolejno sekretarka i strażnik. W końcu wpadła też ochrona, ale Owczarek nawet nie drgnął. Wpatrywał się w białe jak śnieg włosy i niebieskie jak szafiry oczy. Zbladł, wiedząc kogo ma przed sobą.
-Wynocha! -ryknął. Zdębieli wszyscy, poza białowłosą. -Już! - dodał, gdy nikt się nie ruszył. Nikt też nie zaprotestował. W sekundę biuro premiera RP opustoszało. Owczarek spiął się, ale gestem zaprosił kobietę, by usiadła.
-Co za miła niespodzianka!-powiedział, przełykając ślinę i przeklinając się za to. Jak on nienawidził przebywać w towarzystwie TEJ kobiety.
-Byłaby miła, gdybyście w końcu zadbali o renegatów- odezwała się śpiewnym głosem, zaciągając nieco z francuska. Owczarek jednak doskonale wiedział, że nie była francuską. Najwyraźniej przyjechała tu prosto od żabojadów. I stąd akcent.
-Ależ, droga Miro, zajmujemy się tym! Hrabia...
-Sama złapię Radziwiłła - oznajmiła ku przerażeniu Owczarka. Tylko tego brakowało! By Mira zaczęła panoszyć się na jego terenie!
-Nie musisz! Odpocznij, zrelaksuj się... Warszawa bardzo się zmieniła od czasu twojej ostatniej wizyty! - Owczarek nie dodał, że miał nadzieję iż więcej nie zobaczy Miry Mścicielki. Był wtedy młody, zaczynał karierę w polityce. Mira zjawiła się na polowaniu. Ścigała jakiegoś Rosjanina. Dopadła go, ale Radek nigdy nie zapomniał jak wyglądało to polowanie. I przysiąg sobie, że dopóki żyje, nie pozwoli by Mira interweniowała w Polsce! Ale cholerny hrabia pokrzyżował jego wspaniałe plany.
-Zamilcz-powiedziała cicho.Chcąc, nie chcąc, Radosław umilkł. Wykłócanie się z Mścicielką, którą z jakiegoś powodu nazywano Strażniczką Praw, było nierozsądne. Mogły polecieć głowy. W tym jego. A on cenił sobie swoje życie. - Dołączę do twojej ekipy poszukiwawczej. Wiem, że taką wysłałeś. Znajdę Radziwiłła, cóż za feralne nazwisko!, i przyprowadzę do ciebie. W jednym kawałku - uśmiechnęła się drwiąco. Owczarek poczuł jak temperatura w pokoju spada o kilka stopni. Czy to faktycznie działanie Miry, czy po prostu był tak przerażony, ciężko orzec.
-To hojna oferta, Strażniczko -skinął głową, wiedząc, że drugi raz Mira nie powtórzy swoich słów. -Czym zawdzięczam ten zaszczyt?
-Niczym-wzruszyła ramionami. Wstała i odwróciła się. Wyszła, nie zawracając sobie głowy takimi błahostkami jak pożegnanie. Radosław Owczarek, premier III RP, wampir i szef szefów, odetchnął z ulgą.
***
W tym samym czasie we wszystkich biurach nieumarłych rozdzwoniły się telefony. Lotem błyskawicy stolicę obiegła wieść o pojawieniu się Strażniczki Praw. Każdy nieumarły zaszywał się w mysiej dziurze, chcąc przeczekać burzę, jaką niechybnie zwiastuje pojawienie się Miry Mścicielki.
Tymczasem ludzie, żyjący w błogiej nieświadomości istnienia świata podziemnego, oglądali nudne aż do porzygu, spoty reklamowe polityków. Czytali "Politykę", "Angorę" i każde lokalne pisemko, które wydawało jakieś newsy z czubka elity polskiej. Nie wiedzieli, że zanosi się na burzę, która może zmieść dotychczasowy obraz RP, jako spokojnego kraiku na końcu świata...
***
Mira szła zatłoczonymi ulicami Warszawy. Zostawiła swoje Maserati na parkingu. Była pewna, że nie ma w całej stolicy nikogo tak głupiego, by kraść jej auto. A nawet jeśli... Całe podziemie ruszy co koń wyskoczy, byle tylko wleźć jej w tyłek i się przypodobać, odnajdując ulubioną zabawkę Strażniczki.
Biała bluzka z koronkowymi wstawkami na rękawach i ciemnozielony żakiet. Torebka od Vuittona, Ray Bany na nosie. Kobieta sukcesu, znajdująca się w pierwszej setce najbogatszych ludzi w kraju. Oglądali się za nią wszyscy-począwszy od napalonych młodzików, skończywszy na staruszkach w paskudnych kapeluszach. Mira była pewna, że już cała stolica wie o jej przybyciu. Bez trudu w tłumie ludzi odróżniała odmieńców. Dla kogoś, kto żył z zabijania nieludzi, było to dziecinnie proste. Poza tym-nawet gdyby nieludzie nie wiedzieli o jej przybyciu, wystarczy, że ktoś zobaczy jej białe włosy. I plotka rozejdzie się jak zaraza. Mirze nie zależało na rozgłosie. Od wieków żyła w cieniu. Ale co poradzić, gdy wampiry, ghule i zombie się ucywilizowały i zaczęły współżyć z ludźmi? Ona też musiała się ucywilizować i nieco zmienić profesję. Zawsze ścigała renegatów, ale od czasów wynalezienia tabletek dla podziemnych i substytutów ich zwyczajowego pożywienia, życie Miry stało się... nudne. Komu chciałoby się polować na ludzi, gdy w pierwszym lepszym markecie można dostać batoniki z krwią? Normalnie nawet nie ruszyłaby szukać Radziwiłła. Ale przez tę nudę... musiała. No i miała okazję odwiedzić swoją ojczyznę!
Nagle poczuła dziwny zapach, unoszący się wśród spalin. Zaczęła węszyć. Przystanęła. Zmarszczyła brwi. Co jest? Przecież dwa wieki temu wytępiła wraz z wampirami wszystkie wilkołaki! Więc czemu teraz czuje to mokre, wilcze futro? Owczarek coś przemilczał? Nie... Był tak przerażony, że każda komórka jego ciała cuchnęła strachem. Nie ukryłby przed nią żadnej informacji. Mira ruszyła przed siebie, szukając źródła zapachu. Nie obawiała się zasadzki. Nie przeżyła ponad tysiąca lat, dlatego że była słaba albo brakowało jej umiejętności. Nigdy też nie lekceważyła przeciwnika. Jej pewność siebie wynikała z lat pracy nad własnym ciałem i poznaniem jego ograniczeń. Oraz na poznaniu swoich zdolności, których pozazdrościć mogli jej wszyscy czarownicy XXI wieku.
Weszła w ciemną uliczkę, wyglądającą jak slumsy. Skrzywiła się. W centrum miasta? Bez jaj! Owczarek zupełnie nie dbał o Warszawę! Najwyraźniej zbyt był zajęty napychaniem sobie kieszeni-skrzywiła się w myślach. Szła za zapachem, który był coraz wyraźniejszy. Wtem stanęła jak wryta.
-No kurwa-zaklęła, choć rzadko jej się to zdarzało. Przed nią leżało dziecko, zwinięte w kłębek, źródło wilczego zapachu. Wyjęła z torebki IPhona. Szybko wystukała numer prywatny Owczarka. -Zebranie za piętnaście minut w twojej kancelarii-rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź. Ściągnęła żakiet i okryła dziecko. A potem wzięła je na ręce. Wreszcie coś w jej nudnym życiu zaczynało się dziać!
***
Radosław Owczarek siedział w fotelu i popijał wódkę. Naprzeciwko niego zebrali się przywódcy świata podziemnego- Kruk, przywódca ghuli, Szymański, przywódca zombie i ich współpracownicy. Wszyscy wiedzieli, że wezwanie Miry Mścicielki było jak trąba oznajmiająca koniec świata. Czekali nerwowo, porzuciwszy swoje wcześniejsze zobowiązania,żony, kochanki, wyborców i przygnali na złamanie karku do biura premiera.
Mira weszła, niosąc dziecko na rękach. Gdy poczuli jego zapach, we wszystkich jakby piorun strzelił.Mira posadziła wychudzonego brzdąca na krześle, a sama stanęła obok. Nikt nie tknie jej zdobyczy, jasny przekaz.
-Myślałem, że wilkołaki wyginęły-zaczął Kruk, intensywnie wpatrując się w dziecko.
-Najwyraźniej nie-ucięła Mira. Kruk podskoczył. Ten wytrawny polityk, sikał w gacie ze strachu gdy Mira przewiercała go swoim szafirowym spojrzeniem. Nie on jeden z resztą.
-Skąd ono się wzięło?-zapytał Szymański. Mira przyszpiliła go do fotela jednym spojrzeniem.
-Myślałam, że wy mi powiecie - skrzyżowała ręce na piersiach. Owczarek z konsternacją zauważył, że Mira miała niezwykle ponętną figurę, jak na wojownika. Duży biust, wcięcie w talii i ładne biodra... Było na co popatrzeć... Wzdrygnął się. Przyłapała go! Jej pełne, czerwone usta wykrzywił drwiący uśmieszek. Owczarek zapragnął kolejnego kieliszka wódki. Jak on ma przetrwać to spotkanie? -Skoro nie wiecie, że w waszym kraju panoszą się wilkołaki, to chyba czas na jakieś zamiany kadrowe-dodała. Cisza jaka zapadła po tych słowach, była więcej niż ciężka.
-My mamy Radziwiłła...-jęknął spanikowany Kruk.
-On chce...-dodał Szymański, ale Mira zmarszczyła brwi zdegustowana. Owczarek dobrze wiedział, że nie am sensu jej nic mówić. Ona wiedziała. I to pewnie więcej niż oni wszyscy razem wzięci.
-Jedźcie do Wrocławia. Radziwiłł ma tam przyjaciela. Podam wam namiary. Złapcie go i przyprowadźcie do mnie. Żywego. A to-wskazała dziecko, wciąż apatycznie gapiące się w przestrzeń-zabieram ze sobą. Watach w Orleanie chętnie go przyjmie. Do czasu mojego wyjazdu zamieszkam w Bristolu-dodała. Nikt nie pytał, kto za to zapłaci.
-Dlaczego wilkołaki w Polsce zostały wytępione, a w innych krajach nie?-odważył się zapytać Kruk. Mira zmarszczyła brwi, jakby nie rozumiejąc. Aż nagle pstryknęła palcami.
-No tak, zapomniałam, że wy tego nie pamiętacie-mruknęła. - Wampiry, ghule i zombie sprzymierzyły się przeciwko wilkołakom, dwieście lat temu największej sile w RP. Byliście na wymarciu, a wilkołaki za bardzo wyniszczały rasę ludzką. Trzeba było położyć temu kres-wzruszyła ramionami.-Wedle prawa, na mocy którego obecnie sprawujecie władzę-dodała z drwiną-żaden wilkołak nie może przekroczyć granic Rzeczypospolitej. Gdyby w innych krajach nie zasymilowały się z rodzajem ludzkim, pewnie też byśmy ich wykończyli-wzruszyła ponownie ramionami. Wszystkich przeszedł dreszcz. Niefrasobliwość, z jaką oznajmiała czystkę, jaką zorganizowali ich przodkowie było przerażające. Ale dla kogoś kto miał tysiąc lat, taka akcja nie była niczym nowym.
-Posiedzenie uważam za zakończone-dodała, gdy brała dziecko na ręce. Drzwi zamknęły się, wśród ogólnej ciszy.
-Kurwa, dziadek nie przesadzał, gdy opowiadał o Mirze-mruknął Kruk. Szymański pokiwał głową.
-Oby się szybko wyniosła-dodał.
-Złapiemy Radziwiłła i wyjedzie-dorzucił od siebie Owczarek. Mogli być rywalami na scenie politycznej, mogli się nienawidzić prywatnie, ale w obliczu wspólnego zagrożenia jakim była Mira Mścicielka, sprzymierzyli się, odsuwając osobiste animozje na bok.
-Zajmę się Bristolem-powiedział sekretarz Owczarka. Ten pokiwał głową.
-Kampania niech się toczy zwyczajnym trybem, jakby Mira się nie pojawiła-zarządził Kruk.
-Szczerze nienawidzę Strażników Prawa-oznajmił Szymański. Nikt nic nie dodał. Nie było co dodawać. Cały świat podziemny drżał przed Strażnikami Prawa, a Mira wcale nie była jedyna. I nie była też najpotężniejsza. Choć z pewnością jako jednak z nielicznych wciąż interesowała się życiem ludzi...
-Dobra. Koniec tego. Wiemy gdzie szukać Radziwiłła. Przynajmniej na coś Mścicielka nam się zdała.
-Oddasz jej go? By go przesłuchała? -Owczarek uśmiechnął się nagle, gdy tylko padło to pytanie.
-Oczywiście - oblizał usta. Nie chciałby być w skórze hrabiego, gdy Mira dobierze mu się do dupy. Nie może przecież odmówić wampirowi takiej uciechy, jaką będzie spotkanie Strażniczki, wymierzającej sprawiedliwość.
***
Warszawa pozostawała uśpiona. Podziemne życie nie ujrzało światła dziennego. Hrabia Radziwiłł został złapany, nim doprowadził swoje szalone plany do końca, a Mira Mścicielka... Wróciła do Francji wraz z dzieckiem wilkołakiem, zastanawiając się jaki dureń złamał Pakt sprzed dwustu lat.
~*~
*Krew nie woda to tytuł powieści o polityce w Polsce. Mamy tam wampiry, ghule i zombie, a także kampanie polityczną, nową rzeczywistość i...wiele innych :D Moja Krew nie woda, to FF, wymyślony na poczekaniu, w pracy. Dopiero jestem na 224 stronie książki i brakowało mi wyrazistej kobiecej postaci, więc... dodałam ją sobie sama xD Nazwiska, osoby, postacie etc. wymyśliłam, by nie zrzynać wszystkiego z książki :)
A tak! W końcu Kiran ma internet! Boże dzięki Ci! :D
Chciałam dodać coś krótkiego, ot, do poczytania. Więc dodaje.
Ah, ludzie nie przestają mnie zadziwiać! W sensie-nastolatki. Jadę sobie mpk z pracy, siedzą cztery nastolatki. Dwie blondynki, brunetka i ruda. I ta ruda wypaliła nagle takim tekstem "Nie cierpię kobiet! Nie umieją nigdy się na nic zdecydować! Dlatego wolę facetów". Zaintrygowana, nadstawiłam ucha. "To ty chyba nie znasz mojego ojca!" odpowiedziała jej jedna z blondynek. "A co? nigdy nie może się na nic zdecydować?" zapytała druga blondi. "A może jest kobietą?" wypaliła ruda. "Tak jakby" odparła blondynka żałosnym tonem. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Kurtyna, moi mili! Uwielbiam ludzi! Są tak cudownie nieprzewidywalni! A nastolatkowie miewają takie pomysły, że czasem zastanawiam się, czy i ja miałam też tak nierówno pod sufitem jak ta dzisiejsza młodzież. Sorry, takie mam odczucia, staruszka Kiran, w sędziwym wieku 24 lat! xD
Cóż, dziękuję za uwagę!
Pozdro!
K.L.
Kurczę... czemu to się tak szybko skończyło?!
OdpowiedzUsuńDziwnie mi było czytać o takich cudach-niewidach mających miejsce w Polsce. Nie oszukujmy się, autorzy rzadko umieszczają taką akcję w naszym jakże pięknym kraju. ^^"
Ale! Polski premier wampirem? Ghule? Zombie? Mścicielka pochodząca z Polski, a nie z jakiejś mitycznej krainy osadzonej w innym wymiarze? Hrabia Radziwiłł? Lubię to! :D
Mówisz, że brakowało Ci wyrazistej kobiecej postaci? No cóż, Twoja jest BARDZO wyrazista! Od razu wiadomo, że z nią się nie zadziera!
Cholernie mi się to podobało i mam nadzieję, że może skusisz się na napisanie jeszcze czegoś w tym właśnie klimacie! :D
Czuję się zażenowana słuchając opowieści o nastolatkach. Niby mówi się o ludziach w moim wieku, ale jakbym słuchała o innym gatunku...
Wygłaszałam na angielskim swoją opinię na temat tego, że scenariusz z "Planety Małp" nie może nigdy zaistnieć (ja wiem jak to brzmi, nie ja te tematy układam...), ponieważ człowiek jest wyższą formą ewolucyjną niż małpa, ale kiedy tak popatrzyłam na ludzi na korytarzu szkolnym... zwątpiłam. Oni tak przeraźliwie wrzeszczą, wydają jakieś nieokreślone odgłosy, skaczą... niczym stadko średnio inteligentnych szympansów. Nieodwracalnie straciłam wiarę w ludzi.
Pozdrawiam - Andzik
A, doszłam do wniosku, że już czas na zmianę. Oślepłam trochę bardziej i brązowe "maziajki" przestały mi cokolwiek mówić. xD
UsuńChyba chcę do przeczytać. xD
Zastanów się, zastanów, bo strasznie mi się to podobało! Szkoda, że skracałaś - im dłuższe, tym lepsze! Zwłaszcza, jeśli tak dobre! <3
No i taka była! Postać z charakterem i potencjałem!
Jak zwykłam powtarzać, świat się kończy, czas umierać. Jesteśmy skazani na wymarcie.
Dzięki za polecenie, przeczytam na pewno! :D
W takim razie bardzo się cieszę. :3
UsuńNo i super. Znaczy, nie nastawiam się na to, że niedługo coś napiszesz... Ale zawsze jest nadzieja, że kiedyś nadejdzie ta wiekopomna chwila.
Pesymizm, fatalizm i Weltschmerz - to cała ja!
Nie miało tak zabrzmieć, ale skoro już tak to odczytałaś... xD Oj, znam ten straszny ból. Wena kapryśną jest. ^^"
UsuńTeż spoko, nigdy nie wiadomo czego się spodziewać! Grunt, to umieć zaskakiwać! :P
E tam, ludzie przewrażliwieni nie są źli! Lepsze to od tych... Zupełnie niewrażliwych. Pół godziny podsuwasz aluzję, a ten dalej nie ogarnia czego chcesz... XD
UsuńBez nerwów, życie jest wystarczająco stresujące. Terminy nikogo nie gonią, można pisać kiedy wena najdzie. :)
I dobrze, przynajmniej nie można narzekać na rutynę!
Oho, tego jeszcze nie było. :o
OdpowiedzUsuńPolityczne niuanse są mi całkowicie obce, ale wkręcenie w to "nieludzi" przynajmniej ożywiło klimat polityki. Śmiesznie było w sumie. xD Nie wiem, jak to opisać (zmęczona jestem x_x), ale fakt faktem, że czegoś takiego jeszcze nie czytałam.
Co do nastolatków: brak komentarza. Dobijają mnie.
Buziaki!