Hekate
Czekała na rozkazy. Obiecała pomoc Kali. Obiecała wykonywać jej polecenia. Plan Kali wydawał się doskonały. We dwie pokonały Bast. Egipskie kurwy gniły w lochach twierdzy Hekate w Grecji. A ona się napawała zdobytą władzą. Cieszyła ją każda minuta, gdy Bast i Sachmet były torturowane. Gdy marzyły o śmierci. Nic, tak jak poczucie beznadziei nie dawało jej tyle siły...
Bogini przechadzała się mrocznymi, zapuszczonymi korytarzami swojego pałacu. Jak na grecką boginię, wyjątkowo nie przepadała za jasnymi pomieszczeniami. Umiłowała noc. Z niej czerpała najwięcej siły. A magia, z której korzystała, zwana była "czarną". Nie bez powodu z resztą. Kali była krwawa, ale to Hekate siała postrach. Bano się jej, bo nie znano jej ograniczeń. Hekate z precyzją uderzała w największe lęki ludzi i wykorzystywała ich strach. Stworzyła swoją armię. Niezniszczalną, potężną. A Kali dała jej doskonały pretekst do wykorzystania nowych tworów...
Świat spłyną krwią. Krwią zarówno śmiertelnych, jak i nieśmiertelnych. Hekate czasem zastanawiała się kto wymyślił ten bzdurny termin. "Nieśmiertelność" zakładała, że nie umrzesz. A jednak nawet ci, co uważali się za nieśmiertelnych, umierali... Ciemnowłosa bogini potrząsnęła głową. Za dużo myślała. Zdecydowanie za dużo. W jej zamku kręciło się trochę służby i wojska. Reszta została oddana pod komendę Hirithikiemu. Sługa Kali okazał się naprawdę dobrym strategiem... I niezrównanym wojownikiem. Hekate niespecjalnie go polubiła. Wolałaby, żeby Kali trzymała Hirithikiego na krótkiej smyczy... Słudzy nie powinni mieć tyle wolności. Mogliby czasem zapomnieć dlaczego są tylko sługami...
-Dlaczego siedzisz tu sama, ponuraku?-Kali pojawiła się w mrocznym ogrodzie Hekate z pucharem wina w ręku. Za dużo ostatnio piła, zdaniem Hekate. Brunetka uznała, że nie warto odpowiadać.-Przeeestań! Napij się! Noc jeszcze młoda!
-To, że mamy kilka zwycięstw na koncie, nie oznacza, że wygrałyśmy-odburknęła Hekate. Kali parsknęła.
-Za bardzo się przejmujesz-ucięła. Hekate posłała jej miażdżące spojrzenie spod czarnych, gęstych rzęs. Irytowała ją nieodpowiedzialność Kali.
-Hirithiki!-warknęła Hekate. Brunet zjawił się niemalże natychmiast. Ukłonił im się.-Odprowadź Kali do jej komnaty. Zostanie tam, dopóki nie wytrzeźwieje-słowo Hekate było rozkazem. Kali mogła nie być z tego powodu zadowolona, ale w posiadłości Hekate rządziła Hekate. I obie doskonale o tym wiedziały.
-Jak sobie życzysz, pani-ukłonił się ponownie, a potem odprowadził Kali do jej pokoju. Hekate westchnęła przeciągle. Za dużo hałasu. Za dużo ludzi i nieludzi. Panował po prostu...
-Chaos-mruknęła cicho. Wywołały chaos. Wojnę. Co prawda, Lilith jeszcze się nie pojawiła na arenie, ale to była kwestia czasu. Bast i Sachmet gniły w lochu od momentu, w którym okazało się, że Kali nie jest w stanie odebrać im mocy. Isztar broniła się zaciekle. I nadal się broni. Naamah zniknęła z powierzchni ziemi już jakiś czas temu. Ukrywa się i nikt nie jest w stanie jej wytropić. Choć Hekate wielokrotnie próbowała! Cóż, skoro tak, to być może Naamah nie weźmie udziału w tej wojnie. I jeśli to założenie jest prawdziwe, Lilith zostanie sama na placu boju. A więc szanse na ostateczne zwycięstwo drastycznie wzrastają.
Oj, Hekate, za dużo myślisz. Kali ma co do tego rację... Ale jeśli ty za dużo myślisz, oznacza to, że Kali nie myśli wcale... Ten wniosek rozbawił Hekate. Jej dysputy same z sobą zawsze ją bawiły. A zwłaszcza jeśli mogła na kogoś ponarzekać... Teraz jednak musiała popracować. Jej niezniszczalna, nieznająca bólu armia wymagała kilku udoskonaleń... Jak chociażby ta niezniszczalność! Jednak jej wojowników można było zlikwidować! Isztar znalazła na to sposób. I jeśli tak dalej pójdzie z armii Hekate zostaną strzępy! Dlatego właśnie Hekate podążała teraz do swojego podziemnego laboratorium. I dlatego przeprowadzała testy na wszelakich, dostępnych jej istotach. Żałowała tylko, że nie miała żadnego anioła... Może wtedy osiągnęłaby doskonałość w tworzeniu wiecznie żywych?
Nagle rozległ się dźwięk alarmu. Hekate podniosła wzrok na demona, który pojawił się przed nią.
-Pani... Isztar... Atakuje!
-Więc odeprzyjcie jej atak. Macie ją pojmać, pamiętacie o tym? Isztar i jej... sługę. Illiuma.
-Tak, pani-sługa skłonił jej się nisko. I popędził do armii Hekate, jakby sam Lucyfer smagał mu plecy biczem. Hekate ze spokojem kontemplowała odgłosy walki. Nie spodziewała się, że ta szybko się zakończy. Poza tym- musiała poczekać, aż dostanie Isztar. Ostatecznie wolałaby mieć ją po swojej stronie. Isztar była mądra. Kto wie, być może najmądrzejsza z całej Siódemki. I dlatego zamiast czekać na przegraną, atakowała. To dawało jej czas. Kali była zbyt głupia by to dostrzec. Isztar broniła swojej wiedzy. A wiedza to potęga. I dlatego Hekate chciała mieć Isztar po swojej stronie.
-Hekate! Dlaczego tu siedzisz? Nie chcesz popatrzeć jak ginie Isztar?-zapytała Kali, całkowicie trzeźwa. Najwyraźniej pożywiła się mocą, bo jej oczy pulsowały mrocznym blaskiem.
-Niespecjalnie mnie to interesuje. Mają wygrać, koniec i kropka. Metody są nieważne.
-Jesteś taka nudna, Hekate-parsknęła Kali. Mimo całej swej nieziemskiej urody w Kali było coś... brzydkiego. Hekate nie umiała ująć tego w słowa. Bast i Sachmet były seksowne. Eteryczna uroda Isztar zasługiwała na pochwałę. Podobnie jak Naamah i jej bardzo ludzki wygląd. Z kolei sama Lilith wyglądała jak wojowniczka. I nawet piękne szaty nie mogły tego ukryć. Może coś w jej wzroku. Może w postawie... Nieugięta i wojownicza bogini Lilith. Hekate z kolei zdawała sobie sprawę z grozy jaką budzi. Nie przeszkadzało jej to. Dlaczego miałoby? Nie potrzebowała peanów na cześć jej urody. Wolała mieć przy sobie dobrych strategów i ludzi nauki. Albo też- istoty nauki. Takich, którzy nie bali się podjąć ryzyko w imię wyższych celów. I być w stanie poświęcić parę duszyczek...
-Jeśli Isztar wygra...-zaczęła Kali. Hekate spojrzała na nią zirytowana.
-Wygra? Przecież twój plan był doskonały-zadrwiła. Dlaczego Kali nagle się przestraszyła? Hirithiki dowodził armią. Hekate dała jej prawie doskonałe wojsko. Czegóż Kali mogła chcieć?
-Mówię "jeśli"-parsknęła Kali.-Co nie oznacza, że wygra. Jakby mogła?
-Jesteś zbyt arogancka. Nie zapominaj, że Isztar...-przerwało jej pojawienie się Hirithikiego.
-Były pewne... komplikacje-bez wstępów opisał przebieg bitwy. A potem rzucił coś pod nogi Hekate. Głowę. Kali pisnęła. Własnoręcznie zabiła wielu ludzi, ale najwyraźniej zaskoczona, nadal piszczała niczym małoletnia dziewczyna. Niczym śmiertelniczka.
-Co to ma być?!-krzyknęła.
-Czemu on nie żyje?-zapytała Hekate beznamiętnie. Złote włosy był zlepione krwią, a oczy bez wyrazu,czy blasku... Wpatrywały się tępo przed siebie.
-Komplikacje. Isztar chyba podarowała mu część swojej mocy-powiedział Hirithiki. Hekate walnęła pięścią w stół, który natychmiast złamał się na pół. Mrok otoczył ją ze wszystkich stron.
-Hekate?-nawet Kali się zaniepokoiła. Illium był ulubionym sługą Isztar. Jego śmierć...
-Durnie!-warknęła Hekate. Czarne włosy rozwiał wiatr. Kali cofnęła się o krok. Mroczna bogini wyszła z pomieszczenia. Szła przed siebie, a jej cała postać emanowała taką mocą, że rzucała na kolana każdego, kogo spotkała. Wściekła niczym furia, otworzyła bramy swojego pałacu. Ruch prawie, że zamarł. Hekate użyła pełni swojej siły. Nie zniszczyła armii Isztar. Nie. Jej zdolności opierały się na wycieńczeniu ich psychicznie. A to wystarczyło, by każdy żołnierz stracił wiarę w to co robi. Hekate nie potrzebowała niczego innego. Odnalazła Isztar. Oblizała usta, czując jej rozpacz. Oraz... miłość? Czyżby dla Isztar Illium był kimś więcej? Hekate o mało się nie roześmiała. Isztar kochała swojego sługę! Aż pożałowała, że nie zabrała ze sobą jego głowy!
-Przegracie-warknęła Isztar. Po jej eterycznej twarzy spłynęło kilka łez.-Nie wygracie z Lilith. Ale cieszę się... Gdy ONA z wami skończy, będziecie modlić się o śmierć.
-Nie dramatyzuj, Isztar-machnęła lekceważąco ręką Hekate.-Lilith póki co siedzi gdzieś...w świecie i ma w dupie to co się dzieje. Twój ukochany Illium z tego powodu poległ-dodała. O tak! To ten rodzaj rozpaczy po stracie ukochanej osoby!-Przyłącz się do nas. Masz wiedzę, za którą cię cenię. Więc jestem skłonna cię oszczędzić-dodała. Isztar wybuchła śmiechem. Co nie zdarzało się często. Był to śmiech pełen ponurego rozbawienia.
-Zabij mnie, ależ proszę bardzo. Nikim tak nie gardziłam w swoim długim życiu, jak tobą!
-A to szkoda-mruknęła Hekate. Dała znak dłonią swoim ludziom. Zablokowali moce Isztar i zabrali do lochów w zamku Hekate. Mroczna bogini popatrzyła na pokonanych.-Zabić ich-powiedziała. Odwróciła się na pięcie. A za jej plecami rozpoczęła się rzeź.
***
-I ty?-zapytała zrezygnowana Bast, zerkając na Isztar. We trzy zamknięto je w tej samej celi. Skuto, pozbawiono ubrań i zostawiono. Przynajmniej na razie. Sachmet popatrzyła spode łba na Isztar.
-Przez ciebie Bast skończyła na tym zadupiu, a potem w celi!-warknęła. Mimo tortur, nie straciła swojej buty.
-Daj spokój, Sch-mruknęła Bast.-Nie ważne kto zawinił. Jeśli Hekate pozna jak odebrać nam moc, zapewne zniszczy wraz z Kali świat.
-Już go niszczy-zauważyła z przekąsem Sachmet.-Gdybym zabiła tę dziwkę podczas naszej pierwszej wojny, teraz nie byłoby problemu.
-Nigdy nie wiadomo. Na jej miejscu musiałby pojawić się ktoś inny-Bast mimo ich beznadziejnej sytuacji, zachowywała rozsądek. Żadna z bogiń nie liczyła na ratunek. Nikt by im nie pomógł. To, że Isztar pojawiła się w Grecji, oznaczało tylko, że Kali zalazła jej mocno za skórę. A nie, że chciała uwolnić pojmane boginie. Zgniją w tych lochach. Wszystkie trzy. I wiedziały o tym doskonale.
-One przegrają-powiedziała nieoczekiwanie Isztar.-Lilith zniszczy je. Nawet z naszą mocą, nie mają szans w starciu z Lilith.
Bast i Sachmet popatrzyły na nią z niedowierzaniem. Czy to było możliwe by Lilith posiadała aż taką moc? Pięciokrotna moc nie mogła się równać z mocą jednej? Jakim cudem Lilith zdobyła aż tyle mocy? Kim tak na prawdę była? Legendy otaczające jej osobę namnożyły się na przestrzeni wieków... Więc prawdy nie znał nikt.
-Niemożliwe-szepnęła Sachmet.-Niemożliwe. To by oznaczało, że...!
-Gorzej-mruknęła Bast.-Isztar, czego się dowiedziałaś?
-Wraz z Illiumem...-zagryzła usta. Bast wiedziała, że to jej ulubiony sługa, a sądząc po jej reakcji, zginął w bitwie.-pracowaliśmy od pewnego czasu nad... czymś, co wydało mi się... niespotykane. Coś, co wyglądało na pochodzące od ludzi. Ale nie, to nie ludzie stworzyli... To był prawdziwy zapis tego, jak powstało dobro i zło. I początek Lucyfera i... początek Lilith...
-Isztar!-mruknęła niecierpliwa jak zwykle Sachmet.
-Rzecz w tym, że Lilith jest równie wiekowa jak sam Lucyfer. Była...pierwszą kobietą na świecie. Pierwszą żoną Adama...
-Była... człowiekiem?
-Jak każda z nas-parsknęła Bast.
-Nie. Lilith od początku była czymś więcej. Dlatego opuściła Adama. Przyłączyła się do Lucyfera. I została "boginią". I dlatego żadna z nas nigdy jej nie pokona-zakończyła mrocznym tonem.
~*~
Witam!
Cóż, taki krótki ten rozdział, ale cóż poradzić, czuję się wyczerpana psychicznie po sesji ;/
Poza tym- muszę jakoś rozpocząć ten... blogowy rok! :) Hm... na początek kilka faktów z ostatniego miesiąca: miałam skręconą kostkę. Trzy razy zmieniałam temat licencjatu. Zaliczyłam wszystko od razu w sesji. Przeczytałam masę bezsensownych (no dobra, nie bezsensownych) książek na każdy egzamin. A ostatnio poszalałam na wyprzedażach zimowych... Oraz obejrzałam kilka filmów dla rozluźnienia :D Tak więc-rok 2014 uważam za rozpoczęty!
Pozdro!
K.L.
Zastanawiam się czy tylko ja kibicuję Lilith. Jak to się dzieje, że postać się jeszcze nie pojawiła (nie licze prologu), a ją uwielbiam? Zastanawiam się czy część 7 to nie będzie ostatnia i własnie to będzie Lilith? xD
OdpowiedzUsuńPo tej części cholernie szkoda mi Isztar. Coś tak czułam, a raczej miałam nadzieję, że między nią a tym sługą coś będzie, ale tak myślałam, że pewnie zrobisz mi na złość i jednak miłości między nimi nie zrobisz. xD a tu proszę! i oczywiście go zabiłaś. :D Te opowiadanie jest wyjątkowo krwawe.
No tak, tak bardzo jak lubię Lilith to tak samo nie lubię Hetake. Wkurza mnie ta bogini, za bardzo się unosi. Mam nadzieje, że ktoś zrówna ją i Kali z ziemią. ;3
I gratuluję zaliczenia wszystkiego. :D
Pozdrawiam.
Taki był początkowy plan... Ale w wyniku "ewolucji opowiadania" kogoś musiałam uśmiercić... Cóż...Zanim nastąpi wielki finał... zapewne wiele się jeszcze wydarzy...
UsuńA to opowiadanie miało być krwawe... Hm... Przeczytaj sobie "Necrosis" Jacka Piekary- to to mnie natchnęło do stworzenia Seven Devils :) (kurcze, szkoda, że Piekara nie napisał kontynuacji!)
Dzięki ;D
O rety, faktycznie chaos się zrobił! Żal mi Isztar, wiesz? W końcu straciła ważną dla niej osobę... Pozostałe zamknięte boginie też są biedne. Choć żadna nie jest święta, mimo wszystko było mi dość smutno, gdy o nich czytałam. Ciekawa jestem, co zrobi Lilith...
OdpowiedzUsuńGratuluję zdanych egzaminów! Swoich wyników nadal nie znam i jestem z tego powodu zestresowana T^T Co do kostki - mam nadzieję, że już wyleczona? Q.Q
Buziaki!
Dzięki :*
UsuńNo, myślę, że Tobie dobrze poszło! Ale to pierwsza sesja... I pewnie najbardziej stresująca ze wszystkich ;)
Aaa... No, już jest dobrze ;) Ale szpilek nie mogę nosić xD
Hm... Jak Lilith zareaguje? Szczerze? Sama chciałabym wiedzieć ;)
Póki co wiem tylko, że zdałam literaturoznawstwo (i to jakimś cudem na 5 o.O). Może jutro dowiem się czegoś więcej... Nie wiem, czy to najbardziej stresująca sesja, mimo wszystko przeżyłam ją całkiem nieźle (jak na mnie). Letnia będzie gorsza, bo więcej przedmiotów równa się więcej egzaminów, a do tego tym razem będzie ustny ;( Ja tam zemdleję zamiast coś powiedzieć x_x
UsuńSzpilki to zło :P
Hahah, rozumiem :D
Wiesz co? Jak się uczysz to zdajesz. Na 5.0 :D Więc gratulacje ;)
UsuńHeh, ja mam SAME USTNE EGZAMINY. Więc generalnie przeżywam za każdym razem tak samo... A z sesji na sesję zmieniają się wykładowcy... No, ogólnie- łatwo nie jest :)
Ale spoko- dasz sobie radę! ;)
jesteś w takiej samej czarnej dziurze jak ja - no poza skręceniem kostki :D
OdpowiedzUsuńNo czekam teraz na Lilith ;)
Pozdrawiam... mrr ;)