Przejdź do głównej zawartości

Seven Devils cz.2


Bast

     Siedziała na wyściełanym atłasem szezlongu. Popijała wino ze złotego kielicha. Słońce prażyło tego dnia niemiłosiernie, a ona musiała spędzić tu jeszcze kilka godzin... Ale taka była rola bogini. Musiała przyjąć dary i ofiary od swego kochającego ludu, a potem wrócić do swego pałacu. Miała okazać łaskę i sprawić by Nil wylewał obficie, a zbiory były obfite...
     Bast nigdy nie mogła się nadziwić, jakim cudem ludzie tak długo władali tą ziemią... Słabi, modlili się do swoich bóstw o dobrobyt, jakby sami nie mogli nic poradzić na suszę i brak deszczu...
     -Pani?-Bast zerknęła na młodą Egipcjankę. Ładne, ciemne oczy zerkały na nią co rusz ze strachem. Bast westchnęła. Mimo iż była podobna do tych ludzi, nadal bali się jej i czcili ją. 
     -Więcej wina. Wachlujcie mocniej-poleciła pozostałym niewolnikom. Doprawdy! Zaraz oszaleje w tym upale! Cholerny Kemet! Przeklęty kraj, którym za karę musiała się zająć! 
      Bast pochodziła z Egiptu i mimo to nienawidziła tej ziemi z całego serca. Było tu za gorąco, za sucho i mimo piękna pustyni, uważała, że to najpaskudniejszy kraj na ziemi. Czasem odwiedzała ją kuzynka Sachmet, ale zbyt rzadko, by Bast mogła nacieszyć się z wizyt innej nieśmiertelnej. Poza tym, jako jedna z Siedmiu, miała pewne obowiązki, a to nie często pozwalało robić jej to co chciała. 
     Ciemnowłosa bogini wzięła do ręki posążek przedstawiający kota. Cisnęła nim w tłum. Ludzie od razu rzucili się by go znaleźć. A ten, kto go podniósł, mógł go zatrzymać jako dowód łask bogini. Bast była tym wszystkim zmęczona. Żyła zdecydowanie zbyt długo. Eony temu może nawet by zaciekawiło ją to, kto złapał posążek kota. Jednak w tym momencie miała to w głębokim poważaniu. Chciała wina. Chciała opium. Chciała uczty. Tylko to dawało jej jakąś rozrywkę. Ludzie, którzy się upili, stanowili niezwykle ciekawe zjawisko. Pokazywali swoje prawdziwe oblicza. Czasem brutalne, czasem żałosne, czasem słabe. Jednak wystarczająco ciekawe, by ich nie zabijała. Na razie. Egipt upadnie. Jak wszystko na tej ziemi. Ale nie teraz. Dopóki Bast jest zadowolona, Egipt będzie istniał.
***
      Dawno, dawno temu, Bast kogoś kochała. Na jej nieszczęście, był człowiekiem. Namet, egipski wojownik. Urzekł Bast swą siłą i spokojem. Rzadko spotykanym, nawet u wojowników. Bogini chciała go tylko dla siebie, ale Namet kochał Egipt. Bardziej niż ją, Bast. Jako kobieta, nie mogła mu tego wybaczyć. Miłość raniła jej serce. Ale Bast pocieszała się kim tylko mogła. Nie stroniła od towarzystwa mężczyzn. Wiedzieli, że jeśli ją rozgniewają, Bast zniszczy Kemet, ich ukochaną ziemię. Tylko Namet ośmielał się jej sprzeciwiać. Być może dlatego tak ją fascynował... Chciała go ujarzmić. Jak dzikie zwierzę. Choć to ona sama była dzikim zwierzęciem. Niebezpiecznym i kuszącym za razem. 
     -Bogini Bast-Namet skłonił jej się nisko. Jak nakazywał szacunek, prawo i obyczaj. 
     -Powiedz mi co jest najważniejsze dla wojownika?-zapytała. Leżała z głową podpartą na ręce. Wokół niej kłębiło się kilka kotów. Nie miała na sobie nic, żadnego stroju. W Egipcie chodzenie nago lub prawie nago było normalne. Poza tym, była przecież boginią! 
      -Oręż, pani. 
      -A gdybym powiedziała, że jest coś ważniejszego?-zmrużyła oczy. Namet nigdy nie był uległy. Z pewnością się z nią nie zgodzi.
      -A gdyby twoje państwo zostało zaatakowane, to z czym wysłałabyś swoich ludzi do walki?-odpowiedział pytaniem na pytanie. Bast skinęła głową.
      -Niektórzy powiedzieli by, że ich bogini jest najważniejsza i że obroni ich przed wszystkim.
      -A czy nie obowiązkiem wojownika jest bronić swej bogini?-zapytał wtedy Namet. Bast zamrugała. A potem roześmiała się. Dźwięk rzadki i niespotykany w pałacu. Niewolnicy zerknęli na Nameta, na Bast i znów na Nameta. Bogini skinęła ręką na wojownika.
       -Podejdź tu. W nagrodę za twą bezczelność i odwagę dam ci o co tylko mnie poprosisz-zadeklarowała. Taka obietnica była czymś więcej niż pustymi słowami. Bast miała obowiązek jej dotrzymać, choćby Namet zażądał jej głowy.   
       -Nie pragnę niczego, bogini, poza spokojem w Egipcie. 
       -Zatem niech tak będzie. Za twego życia, Egipt będzie państwem miodem i mlekiem płynącym. Nie zostanie zdobyty przez nikogo-choć nieco rozczarowała i zaskoczyła ją ta prośba, postanowiła ją spełnić. Czasy rozkwitu państwa nad Nilem nastały od tego dnia. Bast zadbała o to osobiście. Choć w jej naturze nie leżała pomoc ludziom. 
       -Głupia jesteś-parsknęła Sachmet, popijając wino.-My tylko jesteśmy czczone. Nie ingerujemy w świat śmiertelnych bardziej niż to konieczne. Ich przeznaczenie to czcić potężniejszych od nich. Nas. Boginie. 
       -Gdybyś tylko znała to uczucie, Sach...-westchnęła Bast.
       -Zawsze miałaś miękkie serce, ale o głupotę bym cię nie podejrzewała! Twój ukochany Namet z pewnością nie jest taki szlachetny, na jakiego stara się wyglądać-powiedziała pewnie.
       -Nie znasz go!-pisnęła Bast, a wszystkie koty zjeżyły sierść. Sachmet syknęła, a zwierzęta pouciekały. Zadowolona, oparła się na poduszkach.  
       -Jasne! Zakochana idiotka. Pokazać ci, że Namet to tylko mężczyzna, który nie oprze się kobiecie?-czarne oczy radośnie jej rozbłysły. Bast zawahała się. Cóż miała do stracenia? Nic. Poza uczuciami. Niechętnie, bardzo niechętnie, zgodziła się na szaloną propozycję Sachmet.
       -A jeśli się mylisz?-zapytała wyzywająco Bast.
       -Więc niech to będzie zakład! Jeśli będę miała rację, zniszczysz Egipt -powiedziała Sach spokojnie, jakby mówiła o zabiciu robaka. Bast zawahała się na chwilę. Ale z drugiej strony: Namet odrzucił ją, Bast, więc zapewne i Sachmet odrzuci. Ciemnowłosa bogini przyjrzała się kuzynce. Sachmet miała brązowe włosy i złocistą skórę. Obecnie pomieszkiwała w Taj Mahal, więc nosiła się w tamtejszym stylu. Piwne oczy podkreślała grubą, czarną kreską. Uroda Sachmet była zaprzeczeniem kanonu piękna w Egipcie. I może dlatego właśnie bogini rozkoszy rzadko przebywała w rodzinnym kraju. 
        -A jeśli to ja wygram?-zapytała Bast.
        -Hm...Zastanawiam się... Wiesz, mogę sprawić, że Namet ci ulegnie...-zaczęła Sachmet.
        -Ale tych samych sztuczek nie użyjesz na nim!-syknęła brunetka.-Uwiedź go, ale nie magią. To sama jestem w stanie zrobić-parsknęła. Sachmet roześmiała się. Zerknęła na Bast. wydęła usta, a potem z wdziękiem czającej się pantery, wstała. 
        -Spokojnie, nie potrzebuję magii, by uwieść mężczyznę-prychnęła cicho. A potem zniknęła. Bast zerwała się w tym samym momencie, a potem upadła na posadzkę. Sachmet jeszcze tej nocy spróbuje. I się nie podda. Bast to wiedziała. Cholera! Po co, po co dała jej się podpuścić?! I co teraz? Czy zniszczy Egipt, kiedy Namet ulegnie? 
         Nie. Nie może w niego wątpić. Namet był najlepszym i najuczciwszym człowiekiem w Egipcie. Nie ulegnie Sachmet. Bast wierzyła w niego.
***
        Sachmet stała na środku sali, bawiąc się złotym wisiorkiem. Nie należącym do niej. Złoty ankh z hieroglifami oznaczającymi życie i pomyślność, który Bast komuś podarowała.
        -Jak?-zapytała.
        -Prosto. Wystarczyło, że stanęłam w jego pokoju, nago i po sprawie-wzruszyła ramionami. Bast wstała ze swojego tronu. Sachmet popatrzyła na nią bez cienia wstydu. Uśmiechnęła się.-Wygrałam, kuzyneczko-powiedziała. 
        -Wiem-cichy szept Bast był ledwie dosłyszalny. 
        -Musisz COŚ zrobić-naciskała Sachmet.
        -Dlaczego tak bardzo nienawidzisz tego kraju?-zapytała Bast. 
        -Nie nienawidzę go. Pokazuję ci twoją słabość. Skończ to, Bast. A JEGO zabij na końcu-uśmiechnęła się lekko na samą myśl. Brunetka zamyśliła się. Odrazą napawało ją rozwiązanie proponowane przez kuzynkę. A smutkiem fakt, że Namet ostatecznie zdradził Egipt. I ją. Sachmet cierpliwie czekała. Bast zerknęła na ankh. W tym właśnie momencie jej kuzynka dotknęła ustami złota, uśmiechając się wrednie. W bogini Egiptu się zagotowało. Jak Namet śmiał podarować komuś takiemu ankh, który ona mu dała?! Jak śmiał w ogóle pragnąć innej kobiety?! 
        Gdy gniew Bast się uwolnił, koty pouciekały z pałacu. Rozpętało się prawdziwe piekło. Oczy Bast, na ogół czarne, jarzyły się czerwienią. Dostojnym krokiem wyszła z sali. Po drodze zabijała każdego, kogo spotkała, a Sachmet podążała za nią. Tej nocy zamek bogini spłyną krwią. Zlana krwią, doprowadziła w ciągu kilku godzin do wojny domowej. Podburzała sąsiadów przeciw sobie, skłócała małżeństwa i kochanków. Na końcu krwawej jatki, stanęła pod pałacem faraona. Z zimnym uśmiechem na ustach, oderwała głowę władcy Egiptu, a potem odnalazła dom Nameta. 
        Stanęła pod drzwiami rezydencji najbardziej poważanego człowieka w kraju. Stała i słuchała chaosu, który rozpętała. Po chwili wyważyła siła woli drzwi. Służba uciekła na widok zakrwawionej piękności, która w ręce ściskała urwaną głowę. Odnalazła Nameta bez trudu. Siedział w ogrodzie, patrząc na fontannę.
         -Bardzo spokojnie czekasz na swój los-mruknęła. Rzuciła mu pod nogi głowę. Ledwie na nią zerknął.
         -Bast, wybacz mi. Nie niszcz...
         -Wybaczyć ci?-prychnęła cicho, złowieszczo. Oczy zabłysły jej dziko, gdy pojawiła się przed nim, zmuszając go tym samym do spojrzenia w jej twarz.
         -Tak. Odbierz mi co chcesz-szepnął i padł na kolana. Serce Bast jednak się nad nim nie ulitowało. Bogini popatrzyła na niego jak na śmieci.
         -Pomyliłam się, mój drogi-złapała podbródek Nameta i zmusiła go do spojrzenia jej w oczy. Namet ujrzał w nich przyszłość Egiptu. Gdy to zrozumiał, gorzko zapłakał.-To zemsta, kochany. Będziesz żył ze świadomością, że to twoja wina-syknęła mu prosto w twarz.-Będziesz patrzył na koniec Kemetu wiedząc, że to twoja wina. Dożyjesz sędziwego wieku z uczuciem straty i porażki, a także ogromnymi wyrzutami sumienia. Żegnaj, głupi człowiecze-odwróciła się na pięcie i zniknęła.
          -To było nawet lepsze, niż...-zaczęła Sachmet, ale Bast spiorunowała ją wzrokiem. Była zmęczona. Taka zmęczona... 
          -Mam dość, Sach... Chcę stąd odejść-Bast oparła się na kuzynce. Sachmet pokiwała tylko głową. Boginie zniknęły, zostawiając za sobą setki trupów i rozpacz. 
***
           Bast wpatrywała się lodowatym wzrokiem w Lilith. Czasem wspomnienia dawnego życia nawiedzały ją niczym irytujący komar. A wszystko to działo się, gdy w pobliżu była ta upiorna kobieta. Lilith- najstarszy demonica, jaką Bast kiedykolwiek spotkała, była zdecydowanie najpotężniejsza i gdyby chciała, świat leżałby u jej stóp. Bast przetoczyła wzrokiem po zebranych. Naamah, druga w kolejności pod względem mocy, była też najłagodniejsza. Może dlatego, że była też najmłodsza. Sachmet, jej kuzynka, zdecydowanie największa intrygantka wśród demonów. Hekate- czarownica, która przerażała wszystkich wystarczająco mocno, by dostąpić zaszczytu zasiadania w kręgu Siedmiu. Wiecznie zamyślona Isztar, równie bezwzględna co piękna. I Kali. Miała najłagodniejszą i najdelikatniejszą urodę z nich wszystkich. A także najbardziej podły charakter. Kali zabiła własną matkę, gdy była ledwie początkująca kapłanką. Wszystko to sprawiało, że Bast naprawdę zastanawiała się, co się stanie z ludźmi, gdy one przejmą władzę. Choć z drugiej strony- już raz pomogła tej przeklętej rasie i źle się to dla niej skończyło. 
           -Co planujesz?-zapytała Bast, siedzącą na przeciw Lilith. Rubinowe oczy spoczęły na egipskiej bogini i ta mimowolnie się wzdrygnęła. Może i Hekate wzbudzała największy strach, ale to Lilith była tą, której Bast się obawiała. 
           -Nie planują niczego, egipska królowo-powiedziała demonica lakonicznym tonem. Zerknęła na Kali. 
           -A ja mam plan-odsłoniła w uśmiechu piękne zęby. Bast się tego domyśliła. Stara Lilith była znudzona swoim życiem i nie specjalnie miała ochotę mieszać się do świata ludzi. I Bast doskonale to rozumiała. Z drugiej jednak strony- kochała władzę. Jak każda bogini. A kimś trzeba było rządzić. 
           -Nie interesuje nas on-parsknęła Naamah. Kali naburmuszyła się. Bast wiedziała, że ta dyskusja potrwa jeszcze chwilę. A potem ostatecznie i tak nic nie zrobią. Na razie. Bast zerknęła na Lilith i dostrzegła w jej obliczu coś, co kazało jej się zastanowić, czy aby na pewno Lilith ma dość swojego życia. Jednak po chwili bogini Egiptu potrząsnęła głową. "Niech się dzieje co chce" pomyślała. "Jeśli Lilith spróbuje zapanować nad światem, chętnie jej w tym pomogę". Zerknęła na Sachmet. Oczy kuzynki utwierdziły ją tylko w dopiero co podjętej decyzji.
~*~
          Naskrobałam daaaanwo temu, a teraz wrzucam. Kontynuacja "Seven Devils". 
          Nie zabijajacie mnie, ale nadal nie mam weny. W sumie to prawie zamieszkałam w muzeum ^^" Cóż, takie studia :D 
          Ave!
          K.L.            

Komentarze

  1. Po pierwsze, cieszę się, że coś wreszcie napisałaś. Po drugie, cieszę się, że jeszcze mam czas, by cokolwiek przeczytać i skomentować. Na razie na studiach jest świetnie i ogarniam to, co robimy, ale później będzie gorzej i obawiam się, że zostanę w tyle, jeśli chodzi o blogowy świat -.-'
    No nic. Opowiadanie interesujące. Szczerze mówiąc, żal mi Bast. I innych bogiń też, choć w tym przypadku mam na myśli długowieczność. Nie chciałabym żyć zbyt długo.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, cieszę się, że znalazłaś chwilę, by poczytać :D
      O! Więc widzę, że nie ja jedyna mam problemy z czasem... Doba jest zedcydowanie za krótka jak widać ;/
      Poza tym powodzenia tam u Cb, na studiach :D W końcu na pierwszym roku jest największy odsiew...
      Ave! :*
      K.L.

      Usuń
  2. Szkoda, że mnie nie powiadomiłaś o nowym wpisie. :D O rany, spodobała mi się ta historia. Cóż, czuję, że chyba najbardziej z bogin polubie Lilith (pewnie dlatego, że jest najsilniejsza XD). W ogóle historia w Egipcie bardzo mi się podobała. Widziałam w Bast prawie człowieka. To urocze było, gdy obiecała ukochanemu to jedno życzenie, a nawet tego mężczyznę polubiłam. No cóż, do czasu aż dał się uwieść. Nie rozumiem czemu nie uległ Bast?
    No i powodzenia na studiach! Tak właściwie to chciałam cię zapytać kiedy w końcu dodasz coś na czarownicę i bestię. xd
    przy okazji u mnie pojawił się nowy rozdział. Zapraszam. ^^
    I pozdrawiam oraz weny życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mnie możesz powiadomić jak coś naskrobiesz, bo nim ja sama zobaczę to może minąć wiele czasu xD"
    Chyba zostaje mi żyć z nadzieją, że niedługo skończysz rozdział Czarownicy i go kiedyś(oby jak najszybciej) dodasz.
    Już odwiedziłam twojego tamtego bloga i myślę, że pewnie go przeczytam jak znajdę chwilę czasu. :3 W weekendy mam go dużo. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo. ^^
    Już ogarnęłam, wystarczy na ten kalendarzyk klikać i pojawią się posty XD O, VK. Pamiętam jak to oglądałam z moją siostrą cioteczną, ja na końcu ryczałam, a ona się ze mnie śmiała :c Wspomnienia :D Od jutra zaczynam czytać! ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetne!!!
    Śródziemka się wspomina :) i "Król Skorpion", sam nie wiem czemu :) :D
    dobra robota
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śróziemka, śródziemka :D Na tym się wzorowalam xD
      Czemu "Król Skorpion"??? O.o Akurat na tym się w ogóle nie wzorowałam...

      Usuń
  6. Ty w muzeum, a ja w szkole. Mama już nie pamięta jak ja wyglądam :/
    Aj, aj aj,aj, aaaajjjj~! Jak ja kocham tę historię! Cudowna jest i tyle!
    Facet, którego pokochała uległ innej, za co unicestwiła jego kraj i pozwoliła mu dożyć starości za karę obarczając go tylko winą za te zniszczenia?..Oj, myślę, że Bast była zbyt litościwa. "Bast, wybacz mi"? I on jeszcze śmiał prosić o przebaczenie?! Zanim by umarł dołożyłabym wszelkich starań, żeby cierpiał jak najdłużej. Nienawidziłby mnie... a jeszcze bardziej nienawidziłby siebie... Uch, jak tylko o tym pomyślę, to aż się w środku gotuję!
    Nieśmiertelność, moc, uroda, władza... brzmi pięknie, lecz... ja im chyba nie zazdroszczę. Wiąże się z tym więcej cierpienia niż ktokolwiek by pomyślał.

    Pozdrawiam i weny życzę- Andzik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, koncepcja zakładała, że niesmiertelność to nie jest coś pięknego. Ale w końcu Bast nie była jedyną boginią, która rządziła światem... Jest jeszcze kilka historii, a każda inna (przynajmniej- tak zakładam. Nie skończyłam ich xD)
      Hm... Bast litościwa? Jak kto uważa. Ja bym nie mogła żyć z poczuciem winy tej wielkości, co Namet.
      PS. muzeum nie jest takie złe, jesli zainteresuje Cię to co ma w środku :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pamiętniki Wampirów, a Pamiętniki Wampirów...

            ... czyli między książką a serialem.                       Z nudów zaczęłam czytać Pamiętniki  Wampirów.  I byłam zszokowana tym jak bardzo książka różni się od filmu! Lecz zanim przejdę do tematu moich dzisiejszych rozważań, uprzedzę, że cały wpis może zawierać spojler dotyczący zarówno Pamiętników... ,  jak i innych przykładowych filmów/ serialów i książek.            Tak więc czytacie na własną odpowiedzialność!            Może nie jestem na czasie- w końcu słynna era wampirów  przeminęła i teraz mamy zupełnie inne czasy, zupełnie inne prądy w popkulturze i... ogólnie, jest zupełnie inaczej, niż wtedy gdy to ja byłam nastolatką! Wiem, brzmi to nieco chaotycznie, ale! W końcu dotrę do sedna sprawy.            Więc zaczynajmy!            Różnice:            -Elena w książce jest blondynką, nie brunetką jak w serialu            -Elena ma czteroletnią siostrę, nie brata            -Bonnie jest ruda            -Elena ma dwie przyjaciółki: Meredith i Bonnie.

10 dram, które mnie urzekły...

        ... i które obejrzałam w tym roku xD         Nigdy wczesniej nie brałam się za dramy. Tak jakoś...uznałam, że mangi są najlepsze i nie ma sensu zawracać sobie du*y najpewniej beznadziejnymi próbami ekranizacji... Myślałam: "To będzie tak jak z książkami! Ekranizacje są beznadziejne!" (przynajmniej w większości). No i powód numer dwa: dostęp do neta. Z tym to bywało ciężko... Jak się ma młodszych braci i jeden komp na 3 osoby...          Ale co tam! Dorobiłam się własnego lapka, podłączyłam do sieci... I odkryłam, że dramy nie są jednak aż takie złe! Nauczyłam się nie patrzeć na mangi, które czytałam, a które trafiły na ekran. Poza tym- zainteresowały mnie też dramy nie kręcone na podstawie mang... No i coś co mnie bawi do teraz- Koreańczycy i Japończycy robiący te same dramy, z tą samą lub zbliżoną fabułą... Przykład?  You're Beautiful. Znane też (w Korei) jako Minamysinyeoeo lub (w Japonii) jako Ikemen desu ne.  Tajwańska wersja też powstała =) Czy tylko mnie t

Helena

                      Parys był przystojnym młodzieńcem, któremu zawsze sprzyjali bogowie. Widziała go na tym przyjęciu, widziała uśmiechniętego, ciemnowłosego mężczyznę. I tak bardzo go pragnęła! Ale niestety, jej mąż siedział obok, pilnując jej niczym jastrząb. A przynajmniej tak jej się wydawało. Mogła sypiać z kim chciała, pod warunkiem, że zachowała dyskrecję. I nikt niczego nie mógł zauważyć. Zwłaszcza jej mąż! Życie było takie... nudne. A jej pan... Menelaos! Ten stary dureń! Jakże go nie znosiła! A jego brata? Agamemnon był mściwym, żądnym władzy sukinsynem!            Jak mogła się uwolnić od tego durnia? I jego strasznego brata? Parys, książę trojański, był idealnym kandydatem do tej misji! Znany ze swych podbojów miłosnych, zwodził kobiety z równą łatwością, z jaką syreny ściągały rybaków na skały! Helena nie miała złudzeń-lepszy byłby jego brat, Waleczny i dzielny Hektor o wiele lepiej pasował by do jej wyobrażeń... Ale Hektory był wierny żonie. Helena nie umiała