Znacie takich ludzi. Umieją wszystko zrobić, nauczyć się wszystkiego, wszystko przychodzi im od tak, o! *pstryka palcami*. Takie osoby wydają się...wszechwiedzące. Na żaden temat ich nie zagniesz. Polityka? No problem! Zaraz wyskoczy z jakąś ciekawostką. Filmy? Książki? Oczywiście, że się orientuje! Metafizyka? Astrologia? Astronomia? I chu* wie co jeszcze! No po prostu chodzące omnibusy!
Tyle, że to mit. Nie można wiedzieć wszystkiego. Kiedy wdają się w poważną dyskusję, nagle okazuje się, że ich wiedza jest bardzo powierzchowna. Owszem, mają coś do powiedzenia na każdy temat, ale... po głębszej analizie okazuje się, że... w sumie to miło się rozmawia, ale... No właśnie: "ale!". Zawsze gdzieś się musi pojawić.
Cóż, ja się też zaliczam do tych "wszystkowiedzących/niewiedzących". Chyba. Ostatecznie nie ma dla mnie tematów, na które nie mogłabym CZEGOŚ powiedzieć. A że lubię dowiadywać się nowych rzeczy... To i miło mi się rozmawia z każdym!
Ale jak mówiłam: specjaliści od niczego. Ostatecznie, nie znam się dobrze na niczym. Liznęłam trochę wszystkiego, ale nie na tyle, by wiedzieć... By móc rozmawiać z ludźmi, którzy naprawdę wiele wiedzą w jakimś temacie! Może to dlatego, że nigdy do niczego się nie przykładałam, nie tak naprawdę? A może dlatego, że wszystko szybko mi się nudzi? Bardzo szybko nudzi? Weźmy chociażby fotografię! Lubię robić zdjęcia. Ot, widzę coś ładnego i automatycznie sięgam po aparat (albo telefon). I pstryk! Mamy fotkę! Ale to tylko fotka. Ładna, może i ciekawa, ale fotka. Niezbyt dobra jakościowo, nie przedstawiająca niczego odkrywczego, nie artystyczna. Fotka. Proste zdjęcie, które dla prawdziwego fanatyka fotografii nie stanowi żadnego materiału. Brutalna świadomość własnych wad i ograniczeń. I mogłoby się wydawać, że można coś z tym zrobić, poprawić własny charakter.
No bo można. Do pewnego stopnia jest to możliwe, jak najbardziej. Ale ostatecznie, moim zdaniem, cokolwiek się nie wydarzy, zmiany nie muszą być trwałe. A jak nie będą trwałe, to ostatecznie i tak wyjdzie z nas prawda.
Cóż za fatalizm! Aż nie wiem jak to zakończyć! Przydałby się jakimś optymistyczny akcent. Ojej! Nie ma optymistycznych akcentów! A to szkoda! Za to czarnego humoru to mi nie brak ;)
Pozdrowienia z wakacji,
K.L.
Tyle, że to mit. Nie można wiedzieć wszystkiego. Kiedy wdają się w poważną dyskusję, nagle okazuje się, że ich wiedza jest bardzo powierzchowna. Owszem, mają coś do powiedzenia na każdy temat, ale... po głębszej analizie okazuje się, że... w sumie to miło się rozmawia, ale... No właśnie: "ale!". Zawsze gdzieś się musi pojawić.
Źródło: Boo -FB
Cóż, ja się też zaliczam do tych "wszystkowiedzących/niewiedzących". Chyba. Ostatecznie nie ma dla mnie tematów, na które nie mogłabym CZEGOŚ powiedzieć. A że lubię dowiadywać się nowych rzeczy... To i miło mi się rozmawia z każdym!
Ale jak mówiłam: specjaliści od niczego. Ostatecznie, nie znam się dobrze na niczym. Liznęłam trochę wszystkiego, ale nie na tyle, by wiedzieć... By móc rozmawiać z ludźmi, którzy naprawdę wiele wiedzą w jakimś temacie! Może to dlatego, że nigdy do niczego się nie przykładałam, nie tak naprawdę? A może dlatego, że wszystko szybko mi się nudzi? Bardzo szybko nudzi? Weźmy chociażby fotografię! Lubię robić zdjęcia. Ot, widzę coś ładnego i automatycznie sięgam po aparat (albo telefon). I pstryk! Mamy fotkę! Ale to tylko fotka. Ładna, może i ciekawa, ale fotka. Niezbyt dobra jakościowo, nie przedstawiająca niczego odkrywczego, nie artystyczna. Fotka. Proste zdjęcie, które dla prawdziwego fanatyka fotografii nie stanowi żadnego materiału. Brutalna świadomość własnych wad i ograniczeń. I mogłoby się wydawać, że można coś z tym zrobić, poprawić własny charakter.
No bo można. Do pewnego stopnia jest to możliwe, jak najbardziej. Ale ostatecznie, moim zdaniem, cokolwiek się nie wydarzy, zmiany nie muszą być trwałe. A jak nie będą trwałe, to ostatecznie i tak wyjdzie z nas prawda.
Cóż za fatalizm! Aż nie wiem jak to zakończyć! Przydałby się jakimś optymistyczny akcent. Ojej! Nie ma optymistycznych akcentów! A to szkoda! Za to czarnego humoru to mi nie brak ;)
Pozdrowienia z wakacji,
K.L.
Powiem ci, że ja mam brata ciotecznego - istny geniusz. Z nim naprawdę można porozmawiać o wszystkim i przy nim czujesz się głupi, no ale dlatego że jest niesamowicie oczytany i ma taki charakter że musi cały czas się doskonalić. :D
OdpowiedzUsuńJa raczej się zaliczam do tych niemądrych xD
Wgle ciekawy post :D
Ja się za to w mało czym orientuję (jeśli w ogóle w czymkolwiek). Tkwię w swoim małym, zamkniętym świecie i zazwyczaj nie wiem, o czym z ludźmi rozmawiać. ^^''
OdpowiedzUsuńKiran, jak Cię czytam to mam ochotę Cię czasem utopić w rzeszowskiej fontannie multimedialnej... :D
OdpowiedzUsuń