Lilith Świat był niczym. Dla niej i jej podobnych. Ledwie namiastka tego, co ludzie nazywali "królestwem bożym". Pełen bólu, cierpienia i samotności. A jednak! Ludzie tak bardzo czepiali się życia! Choć mieli je bezpowrotnie stracić. Miało zostać im odebrane. Ale ona wiedziała. Znała tajemnicę. Ludzie mogli być śmiertelnikami, mogli umierać i mogli cierpieć, ale tak upartej, odważnej i jednocześnie tchórzliwej, zapobiegawczej i szalonej rasy nie widziano nigdy! Walczyli do końca. Do ostatniego oddechu. Czasem błagając o łaskę, czasem buntując się. Wierzyli w Los, Boga, Przeznaczenie. Albo nie wierzyli w nic, ale instynkt samozachowawczy brał w nich górę. A może zwyczajnie nie chcieli się pogodzić z wyrokiem jaki zapadł i dla czystej złośliwości ciągnęli swe marne życie? Cokolwiek to nie było, ona uważała, że ludzie to fascynująca rasa. I taka nieprzewidywalna! -Znowu ich obserwujesz?-Lilith usłyszała pytanie od jednego z ludzi L