Przejdź do głównej zawartości

Szalona Księżniczka

     


Szalona Księżniczka



          W odległej krainie Regnum, mieszkała księżniczka zwana Amentia... Całymi dniami siedziała zamknięta w wysokiej wieży, a jedyną osobą, która z nią przebywała był jej niewolnik- Amare.
        -Księżniczko... Nie powinnaś leżeć na podłodze- Amare staną w drzwiach z tacą, przyglądając się dziewczynie. Długie, rude włosy, były rozrzucone wokół jej głowy i tworzyły aureolę. Księżniczka patrzyła przez palce na światło. Przekręciła głowę, gdy Amare się odezwał. W jej szmaragdowych oczach pojawił się błysk rozbawienia. Amentia nie wyglądała na więcej niż czternaście lat... Prawda jednak była taka, że księżniczka skończyła niedawno lat szesnaście. Amare odstawił tacę. Podszedł do rudej i bezceremonialnie podniósł, a potem posadził na krześle.
         -Amare! Nie jestem głodna!-zaprotestowała. Amare zerknął na nią, ale nie powiedział nic.- Amare... Proooszę, zabierz mnie na zewnątrz...-taka prośba powtarzała się co najmniej raz dziennie.
         -Nie mogę, księżniczko- pokręcił głową. Amentia z westchnieniem zaczęła jeść obiad. Jak zwykle, Amare ugotował same smakołyki, które uwielbiała.
          Amentia była księżniczką Regnum, jednakże przez swój kolor włosów została zamknięta. Nikt nie chciał rudej księżniczki, zwłaszcza, że rodzina królewska szczyciła się czarnymi jak noc włosami. Prawda była taka, że Amentia była córką księcia i chłopki. Po ich śmierci, król postanowił przygarnąć sierotę, jednakże... By nie musieć jej oglądać, zamknął ją w zamkowej wieży. Amare wychowywał dziecko, a także uczył. W końcu to on zadbał, by mała Amentia przeżyła...
          -Lukrecjo?-niespodziewanie w drzwiach wieży stanął kuzyn księżniczki, Niko. Był jedyną osobą, która ją czasem odwiedzała. Niestety, obowiązki zmuszały go do częstych wyjazdów.
          -Niko!-Amentia rzuciła się na kuzyna i uściskała go. Niko był wysokim blondynem o niebieskich oczach. Matka Nika była zagraniczną księżniczką, co wyjaśniało nietypowy kolor włosów księcia... Jednakże król postanowił, że Niko zostanie jego następcą. Druga w kolejności była Amentia.
         -Chcesz stąd wyjść?-zapytał Niko.
         -Tak! Tak!-pisnęła uradowana Amentia.
         -Amare, przebierz ją. Nie chcę by się wyróżniała, gdy zabiorę ją na przejażdżkę- Niko uśmiechnął się, wiedząc, że Lukrecja będzie naprawdę szczęśliwa.
          Amentia było przydomkiem nadanym Lukrecji, gdy tylko pojawiła się w zamku. Szalona- tak ją nazywano. Przez rude włosy. I zielone oczy, które dopełniały obrazu. Imię nadane jej przez rodziców brzmiało jednak Lukrecja. Niestety, mało kto o tym w ogóle pamiętał. Utarło się o niej mówić Księżniczka Amentia.
          -Już?-Niko popatrzył na kuzynkę. Rude włosy zostały związane w ciasny warkocz i ukryte pod kapeluszem. Suknię zastąpiły spodnie, koszula i marynarka. Na ramiona Amare narzucił księżniczce czarny płaszcz.-Wyglądasz jak chłopiec! Mogłabyś zostać moim giermkiem i nikt by się nie zorientował!
          -Jak długo was nie będzie?-spytał Amare.
          -Hm... Godzinę, dwie. Potem mam spotkanie Rady.
          -Czy mam wam towarzyszyć?
          -Nie, Amare. Dziękuję ci za twoją ciężką służbę- Niko zawsze tak mówił. Lukrecja czasem zastanawiała się, czy jej kuzyn chce zdobyć sympatię Amare. W końcu niewolnik go nie lubił.
          -Niko, jak mnie będziesz nazywał?-zapytała Lukrecja.
          -Myślałam o "Luke". Co ty na to?-Niko wyszczerzył białe zęby. Lukrecja entuzjastycznie pokiwała głową.-Więc dobrze, Luke. Co powiesz na wycieczkę po mieście?
          -Czytasz mi w myślach, Niko!
          Niko i Lukrecja pojechali do miasta. Nikt nie poznał Szalonej Księżniczki w męskim przebraniu. Nikt nawet nie podejrzewał, że Amentia mogłaby opuszczać swoją wieżę. Jednak dla następcy tronu nie było rzeczy niemożliwych. I jeśli chciał zabrać kuzynkę na przejażdżkę, czy spacer, nikt nie miał prawa zaprotestować.
          Niko z przyjemnością obserwował twarz kuzynki, gdy ta oglądała cuda miasta. Kiedy Amare stawił się na zamku z Lukrecją, Niko żałował, że był dzieckiem i nie mógł pomóc Amare wygrać sporu z królem. Dziś jednak był młodzieńcem i nie zamierzał nadał tolerować obsesji rodziny królewskiej na punkcie czarnych włosów. Sam z resztą był blondynem. Co budziło kontrowersje wśród szlachty. Jednak mając do wyboru Niko albo Lukrecję, arystokraci wybierali Niko.
          -Niko? O czym myślisz?-szczere oczy kuzynki wpatrywały się w Niko z uwagą. I troską.
          -Gdy zostanę królem, nie będziesz musiała mieszkać w wierzy. I arystokracja będzie musiała cię zaakceptować, jako księżniczkę z prawami do tronu-powiedział poważnie. Lukrecja potrząsnęła głową.
          -Ciesze się, że to mówisz, ale...-zagryzła usta.-Nikt mnie nie zaakceptuje, a ty narobisz sobie niepotrzebnych wrogów-mało kto znał tę stronę Lukrecji. Wszyscy uważali ją za nieszkodliwą wariatkę. Nieszkodliwą, o ile była zamknięta w wieży. Jedynie Niko i Amare wiedzieli, że Lukrecja to bardzo mądra osoba, mająca predyspozycje do przejęcia tronu.
          -Więc co proponujesz?-zapytał zbolałym tonem Niko, wiedząc, że Lukrecja ma rację.
          -Wydaj mnie za mąż-powiedziała spokojnie. Niko z wrażenia przystanął.
          -Wiesz co to oznacza? Lukre... Luke!
          -Wiem-poważna mina Lukrecji sprowadziła księcia na ziemię.
          -Przeraża mnie twoja logika-mruknął Niko, chcąc zmienić temat. Jednak kuzynka nie dała mu takiej możliwości.
          -Niko!
          -Dobrze! Ale tylko za kogoś kto będzie ciebie wart.
          -Czyli za kogoś kto mnie nie zabije w noc poślubna?-zapytała z rozbawieniem. Niko potrząsnął głową. Lukrecja czasem naprawdę go przerażała.
***
          Ubrano ją w najpiękniejszą suknię. Bladozieloną. Podkreślającą jej wąską talię. Lukrecja zakręciła się przed lustrem. Wyglądała pięknie. Jak księżniczka, którą się nie czuła. Amare stał z boku i przyglądał jej się. 
          -Idealnie, księżniczko-pochwalił ją. Lukrecja musnęła palcem naszyjnik z białych pereł. I uśmiechnęła się słodko. Amare odpowiedział smutnym uśmiechem. Lukrecja wiedziała dlaczego i bolało ją to. Dziś był dzień jej zaręczyn. A piękna suknia była prezentem od Niko. Księżniczka cieszyła się, że kuzyn wziął jej rady do serca, jednak miała też nadzieję, że król nie zgodzi się na jej małżeństwo. Jakże się myliła! Król z chęcią przystał na ten pomysł. Ba! Sam wybrał jej narzeczonego! Niko protestował długo i głośno. Nie chciał by jego ukochana kuzyneczka wyjeżdżała do obcego kraju! Jednak wola króla zwyciężyła. Niko długo przepraszał po tym Lukrecję. Księżniczka wspominała te smutne chwile. Wymusiła na kuzynie obietnicę, że nie będzie postępował pochopnie. Teraz czekała aż po nią przyślą. Wejdzie do zamku, w którym w całym swoim życiu była może ze trzy razy. Będzie się uśmiechać i udawać głupią księżniczkę. A w głębi serca będzie krzyczeć z rozpaczy. Jednak nikomu o tym nie powie. Niko mógłby zrobić coś szalonego. A Amare... Pojedzie z nią. Lukrecja nie chciała by Amare parzył na jej smutek. By ktokolwiek patrzył na jej smutek.
           -Nie jesteś ciekawa kto zostanie twoim mężem?-zapytał Amare. Lukrecja pokręciła głową. Nie chciała wiedzieć. 
           -Niech to będzie niespodzianka-odparła.
           -Kuzynko...-w drzwiach pojawiła się głowa Niko.-Już czas. 
           -Niko?-zdziwiła się księżniczka.-Czemu ty...?
           -Chciałem cię przyprowadzić-odarł.-Chcę byś miała wejście godne królowej-powiedział twardym tonem. Lukrecja uśmiechnęła się z rozrzewnieniem. Będzie tęsknić za Niko.
           -Będę miała. W końcu niecodziennie widzi się Szaloną Księżniczkę-zażartowała. Niko westchnął.
           -Czemu zawsze zbiera ci się na żarty w takich chwilach?-zapytał. Lukrecja zachichotała. 
           -Chodźmy, kuzynie-szmaragdowe oczy błysnęły. Na pożegnanie pomachała Amare. Niewolnik westchnął. Lukrecja może i była księżniczką, ale na pewno się nie zachowywała jak księżniczka.
           -Nie denerwuj się, nie ty wychodzisz za mąż-Lukrecja ścisnęła ramię Niko. Stanęli przed wrotami, które zaraz miały się otworzyć i wpuścić ich do środka.
           -Moja jedyna kuzynka opuszcza dom...A przynajmniej miejsce, które powinno być jej domem. Miejsce, gdzie spotkało ją tyle przykrości... Wybacz mi, Lukrecjo. Obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by kiedyś świat przestał być takim złym miejscem.
           -Niko...-westchnęła. Nie chciała mówić kuzynowi, że to niedorzeczny idealizm.-Ożeń się z miłości. Tylko to mi obiecaj-powiedziała.
           -Postaram się zakochać w jakiejś księżniczce-zażartował. Nagle drzwi się otwarły. Lukrecja westchnęła. "Już czas" pomyślała. Wraz z kuzynem przeszli przez środek sali. Wszyscy się na nich gapili... Poprawka: gapili się na Szaloną Księżniczkę. I szeptali. Do Lukrecji dolatywały strzępy ich rozmów.  Niedobrze jej się robiło od sztuczności wyczuwalnej w powietrzu. Jednak dłoń Niko i jego pewny krok dodawały jej otuchy. Cieszyła się, że to właśnie kuzyn z nią tu był. Pomyślała jeszcze o Amare... Zapewne gdzieś tu się kręcił, ale nie zobaczy go do samego końca bankietu. W końcu stanęła przed królem. Ukłoniła się z całą godnością na jaką było ją stać. Jednak czuła, że w każdej chwili może upaść ze zdenerwowania.
           -Księżniczka Lukrecja, druga następczyni tronu Regnum- rudowłosa usłyszała głos Niko. Uniosła głowę, by wszyscy jej się przyjrzeli. Niech widzą swoją znienawidzoną księżniczkę.
           -Więc pogłoski o twojej urodzie nie były chybione-usłyszała głos, który sprawił, że ugięły się pod nią kolana. Odwróciła się jego stronę. Przed nią ukłonił się blond włosy, bardzo wysoki i bardzo przystojny mężczyzna. Miał oczy w kolorze nieba i chłodny, ale uprzejmy uśmiech na twarzy. Lukrecja pomyślała, że jest podobny do Niko, jednak po chwili zastanowienia uznała, że nie. Niko wciąż był chłopcem. I wyglądał jak aniołek z tymi loczkami. A ten mężczyzna... Bardziej przypominał anioła zemsty, niż delikatnego aniołka. 
           -Lukrecjo to jest...-i zanim padły te słowa, ona już wiedziała.-... twój narzeczony, książę Aleksiej.
           -Miło mi-Lukrecja ponownie się ukłoniła. Aleksiej sprawiał wrażenie miłego, rozsądnego mężczyzny. Niko zerkał to na niego to na swoją kuzynkę. Zauważył, że Lukrecja dała się zauroczyć księciu. Nie był tym specjalnie zdziwiony... W końcu Lukrecja od zawsze przebywała w zamknięciu, rzadko widywała innych mężczyzn, poza nim i Amare.
           Bankiet trwał długo. Lukrecja i Aleksiej musieli odtańczyć co najmniej dwa tańce. Resztę odtańczyli z własnej woli. Niko uważnie przyglądał się księciu Aleksiejowi, szukając u niego oznak fałszu. Jednak niczego nie mógł się dopatrzyć. W końcu dał za wygraną i postanowił życzyć kuzynce szczęścia.
***
           Zaraz po balu książę Aleksiej musiał wyjechać. Lukrecja pożegnała go, w duchu żałując, że nie został dłużej. Chciała go poznać. Jednak cieszyła się, iż niedługo do niego dołączy. Amare pakował jej rzeczy. Lukrecja natomiast przez całe dnie przebywała z Niko. Amare nie protestował, wiedział jak bardzo będą za sobą tęsknić.
           I w końcu nadszedł czas rozstania. Lukrecję pożegnał tylko Niko. Reszta dworu wolała nie rozmawiać, ani nawet nie widzieć Szalonej Księżniczki. Amare pomógł wsiąść jej do karety. Sam dosiadał konia. Droga miała być długa, więc Lukrecja jechała powozem.
          -Amare?-Lukrecja wystawiła głowę z okna powozu.
          -Tak, księżniczko?
          -Czy to nie niebezpieczne? Jedziemy, nie licząc trójki strażników, sami...-Lukrecja dotknęła palcem wskazującym ust.
          -Nie, księżniczko. Nikt nas nie napadnie- Amare uśmiechnął się pokrzepiająco. Księżniczka pokiwała głową, nieprzekonana. Z powrotem oparła się o poduszki. Zamknęła oczy. Musiała się zdrzemnąć. I wtedy to poczuła. Lekki podmuch, jakby otaczał ją wiatr. Przed jej oczami pojawiły się obrazy.Ludzie, których nigdy nie spotkała. A wśród nich jej narzeczony...
          -Ona jest głupiutka-odezwał się Aleksiej.
          -Ale to księżniczka. Wiesz, dlaczego nazywają ją szaloną?-zapytał jeden z arystokratów otaczający księcia.
          -Nie mam pojęcia, ale jest urocza. Szkoda, że musimy ją zabić...-Aleksiej uśmiechnął się, jakby ta myśl sprawiła mu przyjemność...
           Lukrecja gwałtownie nabrała powietrza. Rozejrzała się dookoła spanikowana. Była w powozie. Czy to był sen? Czy...coś innego? Objęła się ramionami. Przecież to niemożliwe, by Aleksiej chciał jej śmierci! Był taki miły! Lukrecja postarała się uspokoić. I przeanalizować swoją sytuację. Shey- królestwo księcia Aleksieja było czymś na kształt lenna Regnum. To oczywiste, że tamtejsi władcy nie pałali sympatią do... Ale żeby od razu zamach?! I to na księżniczkę?
           -Ama...-Lukrecja chciała krzyknąć, ale nagle powozem szarpnęło. Usłyszała szczęk broni.
           -Nie wysiadaj!-polecił jej Amare. I wtedy powóz ruszył. Lukrecja czuła, że nabierają prędkości. Nagle ktoś wskoczył do środka. Księżniczka otworzyła usta, by krzyknąć, ale nieproszony gość zatkał jej je dłonią i przyłożył palec do swoich ust. Na twarzy miał czarną maskę. Lukrecja widziała jego oczy. W kolorze stali.
           -Będziesz krzyczeć?-zapytał zmysłowo niskim głosem. Lukrecja potrząsnęła głową.-To dobrze-uśmiechnął się.-Przykro mi, ale musimy wyskoczyć-powiedział.
           -Ja nie muszę. TY musisz-podkreśliła, mrużąc oczy. Mężczyzna popatrzył na nią przez chwilę.
           -Jesteś narzeczoną Aleksieja?-zmienił temat.
           -Tak-odparła machinalnie.-Nie wyskoczę-powtórzyła. Mężczyzna złapał ją za ramię i kopniakiem wyważył drzwi. A potem skoczył. I pociągnął Lukrecję za sobą. Księżniczka wrzasnęła. Przez chwilę turlali się po twardej ziemi. W końcu zatrzymali się. Lukrecja pomyślała, że nie wstanie. Była poobijana. Jej suknia wybrudziła się. Włosy miała potargane.
            -Wstań, księżniczko. Jesteś ciężka-usłyszała głos pod sobą. Pisnęła zaskoczona. Nawet nie zauważyła, że leży na swoim porywaczu! Sturlała się z niego, a potem wstała. I zaczęła uciekać.-Ej! Do licha, zaczekaj!-usłyszała, że ją goni. Złapał ją po kilku sekundach. Lukrecja szarpała się wściekle.
            -Puszczaj!!-krzyknęła.
            -Uspokój się, albo będę musiał użyć siły!-huknął jej do ucha. Lukrecja zadrżała. Rzuciła mu nienawistne spojrzenie.-Tak lepiej-wypuścił ją z objęć. Zagwizdał. Po chwili pojawił się kolejny mężczyzna, prowadzący konia.
            -Jak na księżniczkę, wygląda przeciętni-zauważył, lustrując Lukrecję od stóp do głów.
            -Co to ma...?!-zaczęła Lukrecja, ale nagle porywacz chwycił ją w talii, a potem posadził w siodle. Sam usadowił się za nią. Nie miała jak uciec.
            -Nie ważne jak wygląda. Ważnie, że jest księżniczką Lukrecją, prawda?-musnął palcem jej policzek. Lukrecja odwróciła głowę, nie odpowiadając. Drugi mężczyzna zachichotał.
            -Podobno jest szalona... Ale może nazywano ją tak, dlatego że ma ognisty temperament?-zaśmiał się w głos.
            -Zamknij się. Musimy wracać do obozu.
            -Jasne, szefie-wyszczerzył zęby. I pogalopował wprost do lasu. Porywacz Lukrecji ruszył za nim. Dziewczyna złapała się łęku. Popędzili w las. Lukrecja dziwiła się jak jej porywaczowi udaje się tak bezbłędnie manewrować między drzewami. Księżniczka była bardzo zmęczona. Jednak nie mogła zasnąć. Musiała zapamiętać drogę, by móc wrócić. Jednakże przegrała ze zmęczeniem.
            -Wstawaj, Śpiąca Królewno-usłyszała głos. Poderwała się. Była w czyimś domu, w czyimś łóżku.
            -Gdzie ja...?-zapytała.
            -W mojej wiosce-jej porywacz uśmiechnął się pogodnie. Nadal miał maskę.
            -Czemu nosisz tę durną maskę?-mruknęła.
            -Żebyś nie widziała mojej twarzy?-Lukrecja zacisnęła zirytowana usta.
            -Muszę jakoś cię nazywać-burknęła po chwili.
            -Jakoś...tak?-mruknął.-Możesz mówić mi Cale.
            -To nie imię-burknęła.
            -Nie.
            -Cale... Czemu mnie tu sprowadziłeś?
            -W swoim czasie, w swoim czasie...  Przebierz się-rzucił jej suknię.-Za piętnaście minut tu przyjdę i masz być gotowa-nakazał jej surowo Cale. Lukrecja zerknęła na bordową suknię. Pasowała do koloru jej włosów. Cal wyszedł, zostawiając ją samą. Księżniczka zacisnęła dłoń na materiale. Nie podobało jej się to, ale co mogła zrobić? Musiała czekać na ratunek. Nie miała wyjścia.
            A co jeśli jej sen...był wizją? Co jeśli Aleksiej naprawdę chciał ją zabić? W takim wypadku powinna podziękować Cale'owi. Ale prędzej piekło zamarznie, niż mu o tym powie. Uzna ją za szaloną. Jak wszyscy w jej królestwie. Znów zostanie odseparowana. Sama. Cale traktował ją jak zwyczajnego człowieka. A nie jak Szaloną Księżniczkę. A znał jej reputację. Dlatego Lukrecja postanowiła, że będzie dla niego miła...
            Na razie.
           
           
         




~*~


Hejka!
Witam po bardzo długiej nieobecności! Zajmowałam się pisaniem (a czym innym miałam się zajmować?), ale nie tego co trzeba ;/ Zamiast skrobać rozdział na Czarownicę..., pisałam pracę zaliczeniową... Nuuuda, mówię Wam! Ale i przez to trzeba przebrnąć... 
Sesja jakoś poszła... (prawie-dwa wpisy jeszcze). Było... męcząco. I stresująco.  Po ostatnim egzaminie spałam ponad 14 godzin! (cóż, przez prawie dwa tygodnie sypiałam po 4 godziny na dobę...) 
Hm... To opowiadanko zaczęłam pisać już jakiś czas temu... Teraz dopisałam końcówkę i... jest ;D I jak się podoba (albo nie podoba)??
Aha! I kolejna ważna sprawa!
Otóż... po konsultacjach (z Suzu) i przemyśleniu sprawy postanowiłam rozpisać... konkurs (albo coś na kształt konkursu...^^")! Pomysł jest taki: Wy, Czytelnicy, macie możliwość wybrać wygląd postaci występujących w moim opowiadaniu Czarownica i Bestia! Jak wyobrażacie sobie głównych bohaterów? Gdybyście chcieli nakręcić film, jakich aktorów byście wybrali?? (zastanawiałam się nad postaciami z mang... Ale nie wiem, czy łatwo będzie znaleźć odpowiednich do ról... Choć, pozostawię to Wam!) Przyznam, że wybór jest szeroki! Daję wam trzy miesiące (od opublikowania tej notki) na decyzję. Propozycje możecie przedstawiać w komentarzach, albo pisać do mnie na maila (kiran.lilith92@gmail.com) lub gg (19683327). Oczywiście: imię postaci i wybrany aktor/ aktorka (nie obraziłabym się, gdybyście wrzucali zdjęcia!).
Aj, czy miałam wspomnieć o czymś jeszcze??
A tak! Miłego czytania!
Ave!
K.L.

Komentarze

  1. Fajne opowiadanko :D Będzie ciąg dalszy? Chciałabym poczytać jeszcze o Lukrecji, Amre, Niko i tym tajemniczym Cale'u xD Swoją drogą, to okropne, że przez coś tak banalnego jak wygląd Lukrecja została zamknięta w wieży...
    Współczuję takiego ogromu nauki związanej z sesją. Cieszę się, że już prawie masz ją z głowy :)
    Heh, ale żeście wymyśliły z tymi zdjęciami :P Jak kiedyś będzie mi się nudziło, to może poszukam czegoś ciekawego a propos postaci, ale póki co muszę skupić się na powtarzaniu do matury (za jakie grzechy muszę przechodzić przez to jeszcze raz?! Szlag by trafił ten rozszerzony angielski T^T)...
    Wysłałam Ci na maila zaproszenie do czytania bloga tojikomerareta-tori, więc liczę na szybką akceptację ;)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Opublikowałam IX rozdział VN, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze opowiadanie jest świetne Q.Q Nie ni naprawdę genialne!Matko jak ja kocham te klimaty!

    Kurcze ale żal mi tej księżniczki noo T.T Ja bym chyba zwariowała... Siedzieć zamknięta w czterech ścianach tylko dlatego że ma się taki a nie inny kolor włosów ?! No błagam... x_x Na ale na szczęście dziewczyna miała tak zacnego kuzyna :D
    Hmm jestem ciekawa czy to co widziała księżniczka było wizą... Pewnie tak choć w sumie nic nigdy nie wiadomo :p
    Kurcze mam nadzieje że będzie ciąg dalszy tej historii bo bardzo mi się spodobała ^ ^"

    Heh no tak studia i sesja to ciężka sprawia... Zresztą gadałyśmy o tym... Ech ja z tym spaniem miała tak samo... Najgorzej było jak dowiedziałam się że nie zaliczyłam filozofii a mam ją poprawiać następnego dnia x_x Co zabawne (albo i tragiczne...) okazało się że cóż... sekretarka profesora się pomyliła a zaliczyłam... Co do konkursu rzecz jasne poszukam kogoś odpowiedniego do głównych ról ;)

    Pozdrawiam ;)
    P.s
    Wysłałam ci zaproszenie do mojego opo bo z pewnych względów jestem zmuszona zrobić go bardziej prywatnym...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok dzięki ;p

    Hehe rozumiem xp Nie no naprawdę mi się podobało coś z moich klimatów ^.^ Hahaha okok mama nadzieje że Cię nawiedzi i będziesz miała czas ją zrealizować xp
    No fakt stresu miałam co nie miara zwłaszcza że w tym samym dniu miałam inne kolokwium -.- No ale na całe szczęście zdałam... A dziękuje i Tobie też gratuluje xp
    Ja też ma taką nadzieje ;)
    Ech powiem po prostu że ze względu an wścipstow pewnej osoby...

    Weny i pozdro ;p

    Suzu

    OdpowiedzUsuń
  5. No dokładnie to najważniejsze xD

    Och rozumiem, rozumiem to czekam na następny rozdział Czarownicy xD No a przy okazji informuje że u mnie pojawił się nowy rozdział ;)

    Suzu

    OdpowiedzUsuń
  6. Ważną wiadomość przeczytałam wcześniej, ale teraz historię. :3 Cóż współczuje Księżniczce, trochę mi jej szkoda. ;x ale kolor włosów moim zdaniem ma piękny xD

    Co do tej wiadomości... tak się zastanawiałam czy można narysować postacie? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć. Dodałam nowy rozdział na http://biala-czarownica.blogspot.com/ , zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Na tojikomerareta-tori nowa notka jakby co ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po karygodnie długiej przerwie pojawił się rozdział IX, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy wpis na tojikomerareta-tori, wpadnij, jeśli masz ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowość na tojikomerareta-tori, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy rozdział biala-czarownica :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć. Zapraszam na Rozdział VII [biala-czarownica] =3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pamiętniki Wampirów, a Pamiętniki Wampirów...

            ... czyli między książką a serialem.                       Z nudów zaczęłam czytać Pamiętniki  Wampirów.  I byłam zszokowana tym jak bardzo książka różni się od filmu! Lecz zanim przejdę do tematu moich dzisiejszych rozważań, uprzedzę, że cały wpis może zawierać spojler dotyczący zarówno Pamiętników... ,  jak i innych przykładowych filmów/ serialów i książek.            Tak więc czytacie na własną odpowiedzialność!            Może nie jestem na czasie- w końcu słynna era wampirów  przeminęła i teraz mamy zupełnie inne czasy, zupełnie inne prądy w popkulturze i... ogólnie, jest zupełnie inaczej, niż wtedy gdy to ja byłam nastolatką! Wiem, brzmi to nieco chaotycznie, ale! W końcu dotrę do sedna sprawy.            Więc zaczynajmy!            Różnice:            -Elena w książce jest blondynką, nie brunetką jak w serialu            -Elena ma czteroletnią siostrę, nie brata            -Bonnie jest ruda            -Elena ma dwie przyjaciółki: Meredith i Bonnie.

10 dram, które mnie urzekły...

        ... i które obejrzałam w tym roku xD         Nigdy wczesniej nie brałam się za dramy. Tak jakoś...uznałam, że mangi są najlepsze i nie ma sensu zawracać sobie du*y najpewniej beznadziejnymi próbami ekranizacji... Myślałam: "To będzie tak jak z książkami! Ekranizacje są beznadziejne!" (przynajmniej w większości). No i powód numer dwa: dostęp do neta. Z tym to bywało ciężko... Jak się ma młodszych braci i jeden komp na 3 osoby...          Ale co tam! Dorobiłam się własnego lapka, podłączyłam do sieci... I odkryłam, że dramy nie są jednak aż takie złe! Nauczyłam się nie patrzeć na mangi, które czytałam, a które trafiły na ekran. Poza tym- zainteresowały mnie też dramy nie kręcone na podstawie mang... No i coś co mnie bawi do teraz- Koreańczycy i Japończycy robiący te same dramy, z tą samą lub zbliżoną fabułą... Przykład?  You're Beautiful. Znane też (w Korei) jako Minamysinyeoeo lub (w Japonii) jako Ikemen desu ne.  Tajwańska wersja też powstała =) Czy tylko mnie t

Helena

                      Parys był przystojnym młodzieńcem, któremu zawsze sprzyjali bogowie. Widziała go na tym przyjęciu, widziała uśmiechniętego, ciemnowłosego mężczyznę. I tak bardzo go pragnęła! Ale niestety, jej mąż siedział obok, pilnując jej niczym jastrząb. A przynajmniej tak jej się wydawało. Mogła sypiać z kim chciała, pod warunkiem, że zachowała dyskrecję. I nikt niczego nie mógł zauważyć. Zwłaszcza jej mąż! Życie było takie... nudne. A jej pan... Menelaos! Ten stary dureń! Jakże go nie znosiła! A jego brata? Agamemnon był mściwym, żądnym władzy sukinsynem!            Jak mogła się uwolnić od tego durnia? I jego strasznego brata? Parys, książę trojański, był idealnym kandydatem do tej misji! Znany ze swych podbojów miłosnych, zwodził kobiety z równą łatwością, z jaką syreny ściągały rybaków na skały! Helena nie miała złudzeń-lepszy byłby jego brat, Waleczny i dzielny Hektor o wiele lepiej pasował by do jej wyobrażeń... Ale Hektory był wierny żonie. Helena nie umiała