Stoję nad przepaścią... A przynajmniej chciałbym by była to przepaść. Ale nie jest. To zapora. A pod moimi stopami rozciąga się uroczy widok na spienioną, brudną wodę. Za moimi plecami ruch zamarł. Jest późna godzina. Noc. Ludzie śpią o tej porze. NORMALNI ludzie, powinienem dodać. Czekam. Sam nie wiem na co. Może na objawienie? odzywa się szyderczy głos w mojej głowie. Moje alter ego. Ignoruję go. Nie potrzebuję w tak ważnej chwili rozmawiać z TYM CZYMŚ. Nagle zaczyna padać. Pięknie. Irytuję się. Zupełnie nie wiem czym. Chcę przecież umrzeć. Prawda? Nie prawda, drogi Sebastianie. Znów ON. Ah! Nienawidzę go! Przyszedłem na tę zaporę by się zabić, a nie prowadzić dyskusje z samym sobą. Nie chcę już żyć. Życie jest bez sensu. Dlaczego mam patrzeć na zaćpaną matkę każdego dnia? Dlaczego mam słuchać ojca, który co noc sprowadza sobie jakąś kobietę do naszego mieszkania? Dlaczego mam słuchać płaczu siostry? A przynajmniej słuchałem płaczu s